NATURA BRAMY

Rynki Ekonomia Gospodarka Świat i czasem Polityka

Mały przegląd sytuacji

8 Komentarzy

Zróbmy mały przegląd sytuacji, głównie pod kątem polskiego rynku ciężkich spółek, reprezentowanego przez indeks WIG20, ale nie tylko.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku, Byki kontrolują sytuację na WIG20 i z kilkusesyjnego, dość dynamicznego spadku zrobiły jeszcze bardziej dynamiczny wzrost. Szczyt z 23 maja (2026,29) dawał słabe układy czasowe tylko na wykresach 180 min i 360 min bez dziennych, a RSI na tym szczycie nie dawało żadnej dywergencji, więc jego poprawienie wydaje się kwestią stosunkowo krótkiego czasu, na co zanosi się już w poniedziałek, 5 czerwca:

Ale jak tak trochę głębiej zajrzeć, to już niekoniecznie jest tak różowo. Oto węzły czasowe w układzie tygodniowym sugerują, że nadchodzący tydzień może być dość istotny – różowa linia na poniższym wykresie to właśnie przyszły tydzień 5 – 9 czerwca:

Kilka różnych wskazań czasowych, z liczbami z ciągów Lucasa i Fibonacci’ego oraz pochodnymi od współczynników Fibonacciego, liczonych od rozmaitych ekstremów z ponad półtora roku, zbiega się w nadchodzącym tygodniu. Uwaga: w tej metodzie dokładność wynosi plus minus jedną jednostkę, więc może to dotyczyć nie nadchodzącego, ale kolejnego tygodnia, tego z czerwcowym posiedzeniem FED (13-14.06).

Gdy powiększyć interwał do miesięcznego, otrzymujemy wyraźny węzeł czasowy w lipcu ’23:

I tu już mamy wskazanie od poważniejszych ekstremów:21 miesięcy (ciąg Fibonacciego) od szczytu z października ’21, 147 miesięcy (pochodna od sześcianu współczynnika Fibonacciego: 0,146) od szczytu z 2011 roku, 262 miesiące (pochodna od 2.618) od końca spadków z 2001 roku oraz 382 miesiące (pochodna od kwadratu współczynnika Fibonacciego – 0.382) od pierwszego historycznie istotnego dna na GPW po ponownym rozpoczęciu działalności. I znowu: idealne wskazanie to lipiec ’23, ale zasięg możliwego oddziaływania cyklu to czerwiec – sierpień ’23.

Idźmy dalej – WIG20 zbliża się obecnie do zniesienia Fibonacciego 61.8%, które ściśle matematycznie licząc to 2042.79 pkt:

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że 7 czerwca (dzień przed Bożym Ciałem), mamy 161, a 9 czerwca (dzień po), mamy 162 sesję, licząc od dna z 13 października 2022. Ewentualny szczyt, który powstałby w tych dniach blisko podanej wyżej wartości (tak z dokładnością do plus minus 2% czyli w strefie zniesienia 60-64% tj. od 2025 do 2068 pkt) mógłby okazać się nawet szczytem kończącym wzrosty, gdyby był potwierdzany przez inne, istotne układy czasowe lub squaringi. Lepiej byłoby dla Byków, by w tych dniach nie doszło do powstania żadnego ekstremum, bądź by doszło tam do powstania lokalnego dna – to zwiększałoby szanse na to, że wzrosty, nawet po korektach, ciągnięte będą co najmniej do lipca ’23, czyli środka przedziału, wskazywanego przez miesięczny węzeł czasowy na wcześniejszym wykresie.

Pewne, całkiem niemałe szanse na to, że jednak nie zobaczymy tam szczytów, ciągle są. Ciągnący dotąd wzrosty innych światowych rynków indeks Nasdaq 100, napędzany hype na tle Sztucznej Inteligencji, napiął już dość mocno górną linię Wstęgi Bollingera

A mała szpulka, która uformowała się na sesji 2 czerwca, powstała przy dziennym RSI(14) na poziomie 75  pkt, dość wyraźnego wykupienia, jak chodzi o indeksy. To może wskazywać na bliskość korekty na tym indeksie:

Piątkowa sesja spowodowała też wyjście indeksu S&P500 praktycznie całą świecą poza Wstęgę Bollingera – dobry powód, by wkrótce poprzez jakąś formę cofnięcia, powrócić do obszaru, objętego Wstęgą:

A RSI jest już w okolicy 66 pkt:

Zarówno indeks S&P500 (co widać powyżej i jest zaznaczone różową linią poziomą) jak i jego kontrakty, zbliżają się do istotnego oporu, tworzonego przez szczyt z sierpnia ’22 (odpowiednio 4325 dla indeksu i 4327.50 dla kontraktu emini). Tu Niedźwiedzie mogą się poważniej uaktywnić:

Przy 66 pkt RSI i wyskoku całej świecy poza Wstęgę Bollingera, wyraźniejsze wyjście SPX ponad 4325 prawdopodobnie okaże się w tym tygodniu zbyt trudnym dla Byków zadaniem – powinniśmy wkrótce zobaczyć tu jakąś korektę. Im wcześniej w tym tygodniu do niej doszłoby, tym większa szansa, że WIG20 ominie chęć zrobienia szczytu we wskazane wyżej 161 i 162 sesje, bo naśladując zagranicę, indeks będzie już w korekcie. Przy okazji: proszę zwrócić uwagę, jak ładnie kontrakt ES futures od lutego br. ślizgał się po dolnej linii brązowych Wideł Andrewsa na wykresie powyżej, by ostatecznie z początkiem czerwca odbić się od niej w górę. Kto, tak jak ja, bacznie obserwuje zachowanie indeksu w Widłach w takim klasycznym, prostym kształcie (rozparte o 3 sąsiadujące ekstrema, w tym kończące poprzedni ruch), nie może oczekiwać poważniejszych spadków, dopóki nie zobaczy wyraźniejszego ich przełamania w dół. Obrona linii długimi, dolnymi cieniami, jak to miało miejsce w lutym ’23, takim wyraźnym przełamaniem nie była. Dlatego, choć w dłuższym terminie nadal jestem Niedźwiedziem, nie mogłem i nadal nie mogę, wbrew temu co widzę na wykresie, głosić właśnie rozpoczynających się spadków, o co tu w komentarzach czasem próbowali mnie bezpodstawnie oskarżać niektórzy – ten wykres mówił zdecydowanie co innego.

Zerknijmy teraz na dolara. Dollar Index Futures tym razem nie zrobił mi żadnego kawału i po konsolidacji i teście kwietniowego dna ruszył w górę, dokładnie tak, jak przewidywałem te prawie 2 miesiące temu:

Obecnie, po dość wyraźnych wzrostach „nad głową” pojawia się poważny opór, w postaci szczytu z marca ’23 (105.87), wzmacniany przez znajdującą się trochę niżej średnią 200 sesyjną (200SMA):

Do tego RSI dla DXY zaliczył już jedno wejście w strefę wykupienia, cofnął się z niej i jest na dobrej drodze do utworzenia krótkiej dywergencji:

Nie sądzę, aby DXY dał radę z marszu przeskoczyć te 105.87 i średnią 200 sesyjną bez wcześniejszego większego cofnięcia i nabrania rozpędu, choć tu zapewne dużo będzie zależeć od czerwcowej decyzji FED. Cofnięcia raczej nie do kwietniowo – majowych minimów, ale coś z szerokiego katalogu możliwych korekt obecnych wzrostów powinno mieć miejsce. Takie cofnięcie powinno też być wiatrem w plecy dla Byków na metalach szlachetnych, które powinny dzięki niemu skorygować znaczną część obecnych spadków i prawdopodobnie będzie też wsparciem dla Byków na rynkach akcji.

Na razie mimo pewnych zastrzeżeń, przedstawiłem w sumie dość byczy obraz najbliższej przyszłości. Nawet w przypadku WIG20 ową wspomnianą wyżej trwałą zmianę trendu na 161 – 162 sesji uważam za możliwość znacznie mniej prawdopodobną, niż dalszą kontynuację wzrostu (z korektami!), tak powiedzmy do tej czerwonej linii na wykresie WIG20 (obecnie w okolicy 2150 pkt) ze zniesieniami Fibonacciego, a może jeszcze ciutek wyżej. Skąd więc to moje niedźwiedzie nastawienie? Może to jednak hossa? Cóż, byłaby to bardzo dziwna hossa, w trakcie której np. klienci Bank of America Merill Lynch od początku 2023 roku, pomimo wzrostów indeksów byli sprzedającymi akcje netto (wykres od Daily Shot/Sober Look):

Nie mówimy tu oczywiście o klientach takich jak Ty, Szanowny Czytelniku, czy ja, ale o na ogół instytucjach, obracających co najmniej setkami milionów USD. Zauważmy, że owi klienci nie robili tego przez tydzień czy dwa: oni per saldo zmniejszali swe pozycje od początku 2023 roku!

Dlaczego? Cóż, jako grupa, wiedzą oni to samo, co i mnie każe być wciąż Niedźwiedziem: FED i inne banki centralne swymi działaniami uderzają w popyt, co w końcu doprowadzi do co najmniej znacznego spowolnienia, a najprawdopodobniej do recesji w sporej części krajów, nie tylko w USA. Banki te jeszcze nie skończyły zaostrzania polityki monetarnej, a do dna bessy i rozpoczęcia hossy potrzeba czegoś dokładnie odwrotnego: luzowania polityki monetarnej! Wiem, powtarzam to od dość dawna, ale to naprawdę jest niesamowicie istotne!!!

OK, jeśli to wiedzą, to dlaczego indeksy mimo tej ich wiedzy rosną? W poprzednim wpisie wskazywałem na globalną płynność, jako jedno ze źródeł wzrostów, dziś wskażę inne: za wzrosty rynków akcji odpowiadają również w pewnej części pieniądze, „wyjmowane” z rynków obligacji wskutek silnej bessy na obligacjach, wywołanej oczywiście przez inflację i podnoszenie stóp po to, by następnie skierować owe pieniądze w akcje. Dotyczy to oczywiście najbardziej aktywnych uczestników obu rynków (obligacji i akcji) czyli zazwyczaj funduszy hedge. Śmiem twierdzić, że wzrosty na rynkach akcji potrwają tak długo, jak długo instytucje, operujące na rynkach obligacji rządowych, nie zaczną na poważnie gry „w recesję”, czyli zdecydowane kupno tychże obligacji rządowych, połączone z jednoczesnym zmniejszaniem swych pozycji na innych rynkach.

Niedźwiedź na obligacjach rządowych jest już bardzo zaawansowany. Nasi znajomi od Fal Elliotta z grupy Trading on the Mark (TOTM) twierdzą, (a ja się z tym zgadzam) że na obligacjach rządowych USA mamy już ostatnią, 5 falę w spadkowym impulsie (pokazuję to poniżej na ich wykresie ZB futures – kontraktów futures na 30 letnie obligacje rządu USA sprzed ponad tygodnia):

Wg Teorii Fal, po zakończeniu takiej 5 fali przychodzi trójfalowe odreagowanie, zdejmujące w formie korekty istotną część poprzedzających je spadków. W obecnej sytuacji takie odreagowanie będzie oznaczać ni mniej ni więcej, tylko rozpoczęcie na poważnie przez instytucje „gry w recesję”. Dlaczego instytucje jeszcze jej nie zaczęły „na poważnie”? Zacząć to instytucje już ową grę zaczęły – prowadzą delikatną akumulację mniej więcej od momentu, gdy stało się dla nich jasne, że inflacja w USA osiągnęła swój szczyt. Ale czynnikiem, hamującym mocne zaangażowanie się instytucji w kupno obligacji rządu USA ( i innych obligacji rządowych krajów rozwiniętych) co odwróciłoby trwające tam nadal słabe spadki, odwracając przy okazji trendy na innych rynkach, jest brak pewności instytucji (jako grupy), że FED wkrótce zakończy podwyżki stóp. Brak tej pewności wstrzymuje zdecydowane ruchy na tym rynku i wciąż nie pozwala na zmianę jego kierunku wraz z rozpoczęciem zasysania płynności z rynków akcji, co skutkować będzie ich powrotem do trendów spadkowych. Proszę zwrócić uwagę na sinusoidę pod spodem wykresu panów z TOTM – to ich cykle, wyznaczone dla kontraktu ZB. Wskazują oni na przedział czasowy „wczesny lipiec – późny sierpień” jako miejsce prawdopodobnego uformowania się dna 5 fali na kontrakcie ZB, czyli na rozpoczęcie poważnej fali zakupów obligacji rządowych. Ciekawa zbieżność z węzłem czasowym dla lipca ’23, jaka pojawiła nam się dla indeksu WIG20 w układzie miesięcznym we wcześniejszej części tego wpisu, prawda? 🙂

Czyżby koniec podwyżek stóp przez FED miał być ogłoszony na lipcowym posiedzeniu (25-26 lipca)?

Wołałem: chodź tu
ale uciekł mi znowu
maleńki świetlik

Onitsura (haiku z ostatnich lat XVII wieku)

Written by songmun

4 czerwca 2023 at 23:13

Srebro i krew tętnicza

61 Komentarzy

Coś ciekawego stało się na srebrze na początku maja. Nie mogłem tego wtedy opisać (byłem poza domem), więc robię to teraz.

4 maja 2023, dzień po majowym posiedzeniu FED, kontrakty na srebro (SI futures) zrobiły swoje wielotygodniowe maksimum na poziomie 26.44 USD/oz, dokładnie w dniu, dla którego odległość kątowa na orbicie Ziemii od punktu Wiosennej Równonocy, zwana stopniami słonecznymi, wynosi 44 stopnie, a cały wzrost od dna z 1 września ’22 trwał 245 dni kalendarzowych:

Przechodząc do interwału tygodniowego – szczyt 4 maja br. powstał 143 tygodnie (rymowanka z .44) od istotnego ekstremum srebra z sierpnia 2020 (w tym samym dniu złoto zaliczyło swój dotąd nie pobity szczyt) i 163 tygodnie od dna z marca 2020 (rymowanka z ówczesnym minimum 11.64):

Komu mało takich czasowych Kairos’ów, niech zerknie na układ miesięczny: obecny, majowy szczyt powstał 144 miesiące + 10 dni kalendarzowych po szczycie z kwietnia 2011 roku. Dodatkowo jest to 38 miesiąc (pochodna od 0.382 Fibonacciego) od dna z marca 2020 i 89 miesiąc (liczba z ciągu Fibonacciego) od dna z grudnia 2015:

Nadal mało rymowanek 43/44/45? Kolejny układ, już nie związany z czasem, ale również istotny dla szerszego oglądu sytuacji: weźmy spadki od pamiętnego szczytu z lutego 2021, gdy Reddit’owa grupa Wall Street Bets (lub ktoś kto się sprawnie pod nią podszył), próbowała wywołać short squeeze na srebrze – 30.35 USD/oz do dna z września 2022 czyli 17.40 USD/oz to 12.95 USD i podzielmy tę wartość przez wzrost z okresu wrzesień ’22 – maj ’23:

Idealnie byłoby, gdyby to między obecnym szczytem na srebrze, a tym sprzed ponad 2 lat też było 143 tygodnie różnicy, ale nie jest J. Niemniej, taka replikacja liczb 43/44 też ma swoją wagę.

Dorzućmy na koniec układ, nie związany z liczbami 43-45, ale także istotny: jaka była cena w minimum z początków września ’22? 17.40 USD/oz. Ile trwały wzrosty? 172 sesje. Idealnie dla powinno to być 174 sesje dla ceny 17.40 ale różnica 2 jest jeszcze dopuszczalna w tym układzie Kairos. A ile mamy w tym wzroście stopni Square of 9 Ganna? Uwaga techniczna: proszę nie mylić tych stopni ze wspomnianymi wcześniej stopniami słonecznymi, to nie jest to samo; algorytm otrzymywania wartości stopni Sq. of 9 dzięki pierwiastkom kwadratowym z cen w obu ekstremach opisałem na wykresie, a wcześniej parę razy na blogu:

174.7 stopni! Czyli wychodzi praktycznie 1 stopień Sq of9 na każdą wzrostową sesję!

Na szczycie srebra 26,44 USD/oz mamy dość mocne wskazania końca wzrostów, zaczętych we wrześniu 2022!

Dodajmy do tego w sumie prozaiczny fakt – srebro w kwietniu wchodzi w sezonowo zwykle niekorzystny dla Byków okres, nawet w latach wzrostowych:

Bardzo symptomatyczne jest też niedawne zachowanie srebra z 11 maja – rynek potężną czarną świecą połamał pierwsze możliwe wsparcie. Kolejnym sensownym wsparciem wydaje się na dziś średnia 100 sesyjna (100SMA):

 Podobno rynek zrobił to na wieść o zakończeniu strajku w kopalniach srebra w San Jose w Meksyku, jak chcą jedni, lub w związku z mocno ujemnym odczytem chińskiej inflacji PPI, sugerującym poważne słabnięcie globalnego popytu, jak chcą inni analitycy fundamentalni. Oba powody w okresie słabnięcia popytu są typowo niedźwiedzie. Rynki metali podstawowych, np. miedzi:

czy aluminium:

gdzie również 11 maja wystąpiły duże, czarne świece, zdają się bardziej wspierać tezę tej drugiej grupy analityków, przy okazji wskazując, że uczestnicy handlu traktują srebro dużo bardziej jak metal przemysłowy, niż jako przechowalnię wartości, jak chcieliby tego Silver Bugs. Podsumowując krótko tę część wpisu: wygląda na to, że srebro zakończyło swe wzrosty, rozpoczęte we wrześniu 2022 i zmierza obecnie do sprawdzenia siły dna na poziomie 17,40 USD/oz, z dużą szansą na jego przełamanie, jeśli recesja okaże się poważniejsza, a FED opieszały w reagowaniu na pogarszającą się koniunkturę. To ostatnie wydaje się całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że wielu wpływowych, amerykańskich ekonomistów porównuje obecną ścieżkę spadku inflacji do tej z lat 70-tych i obawia się powtórki „niecierpliwego Burnsa” – zbyt szybkiej decyzji ówczesnego szefa FED, Artura Burnsa, o zmianie polityki monetarnej na luźną, co w dalszej konsekwencji doprowadzić miało do drugiej fali inflacji:

Taka atmosfera, kreowana przez kolegów po fachu gubernatorów FED, na pewno przyczyni się do zwiększenia ich ostrożności, która może przerodzić się w przesadną: wszyscy fachowcy, niezależnie od swej branży, w pewnym stopniu obawiają się krytyki swojego środowiska i na ogół starają się nie podejmować w związku z tym działań, uważanych przez środowisko za ryzykowne. Trzeba naprawdę silnej psychiki, wiary w siebie i przekonania do własnych racji, by umieć w sytuacji takiej presji środowiskowej przeciwstawić się konsensusowi środowiska. Czy Jerome Powell jest taką osobowością?

Przejdźmy teraz do drugiego członu tytułu wpisu: co ma tu do rzeczy krew tętnicza? Ano ma, przynajmniej w przypadku mojego myślenia: na swój użytek często porównuję rolę kredytu i pieniądza w ekonomii i gospodarce do roli krwi w organizmie. Pieniądz, płynący w określone miejsca gospodarki jest jak świeżo natleniona krew tętnicza: tam, gdzie dopływa powoduje rozwój i sprawniejsze działanie. Tam, gdzie nie dopływa lub dopływa w zbyt małym stopniu, obserwujemy hamowanie procesów życiowych, ich uwiąd i zanikanie „organów”. Dotyczy to praktycznie każdej dziedziny, ale obrót papierami wartościowymi i ich różnego typu pochodnymi należy do najbardziej wrażliwych na podaż pieniądza części gospodarki.

No to spójrzmy, jak obecnie wygląda napływ krwi tętniczej do gospodarek, regulowanej przez „serca”, czyli banki centralne. Na rozgrzewkę ECB (od Financial Times):

OK, to najwęższy agregat pieniężny, ale szersze też wyglądają podobnie.

Teraz główne danie dnia: długoterminowy obrazek % zmiany podaży pieniądza dla USA, wykres od Isabelnet.com:

FED zdecydował się na zmniejszanie podaży pieniądza, coś, czego nie robił od 75 lat! W ciągu ostatnich 70 lat spadek tempa wzrostu podaży pieniądza do mniej niż +2% r/r przy jednoczesnej zaostrzonej polityce monetarnej był wystarczającym do wywołania recesji w USA. Widać, jak bardzo FED przestraszył się skutków własnej polityki monetarnej sprzed 3 lat, gdy w ramach walki z potencjalną deflacyjną depresją, wywołaną lockdownami, wyemitował niemal 1/5 ilości wszystkich, wyemitowanych wcześniej dolarów.

Rynki zawsze źle znoszą nawet słabnięcie tempa podaży pieniądza globalnej waluty rezerwowej, a tu mamy przecież kontrakcję, szacowaną na -4% r/r! Zachodzi pytanie: dlaczego zatem, mimo spadku podaży pieniądza w USA i EU, mieliśmy od jesieni ‘22 wzrosty na rynkach? Odpowiedź brzmi – inni to wyrównują. Wąski układ globalnej podaży pieniądza (USA + EU+ Chiny) jeszcze tego tak nie pokazuje (za: Yardeni Reasarch):

Ale dodanie Kanady i Japonii trochę zmienia obraz (uwaga – podaż pieniądza w Kanadzie nie w skali pozostałych. Wykres pochodzi od kanadyjskiej firmy BMG Group; to nie są zmiany procentowe, lecz wielkości bezwzględne):

Im szerszy kontekst globalnej podaży pieniądza i więcej banków centralnych, ujętych w zestawieniu, tym wyższą widać sumaryczną globalną płynność (tu od The Rational Root, na tle notowań Bitcoina, jednego z najbardziej czułych na globalną podaż pieniądza instrumentów):

Ale jeśli spojrzymy na sprawę wielkościowo to zobaczymy, że główny ciężar zrównoważenia kontrakcji monetarnej w USA i spadku tempa przyrostu emisji pieniądza w UE wzięły na siebie banki centralne Chin i Japonii. Jak długo jeszcze będą w stanie to równoważyć, jeśli Chiny zdają się właśnie kończyć impuls reflacyjny, który miał wspomóc ponowne, po Covidowe otwarcie tego kraju?

A co taki brak równoważenia będzie oznaczać dla rynków w środowisku przedrecesyjnym? Podpowiem: co oznacza dużo słabszy dopływ natlenionej krwi tętniczej do ciężko pracującego mięśnia?

Jeszcze jedno: impulsy monetarne zazwyczaj wyprzedzają o parę miesięcy sytuację na rynkach.

Na koniec pytają mnie dość często Czytelnicy, dlaczego nie zmieniam swojego niedźwiedziego nastawienia, skoro tak urosło? Nie zmieniam, bo sprawa jest prosta, co powtarzam od miesięcy: nie ma dna bessy bez luźnej polityki monetarnej!

Uwagi techniczne: stan wykresów z pierwszej części wpisu: zamknięcie piątkowej sesji, 12 maja 2023. Wykresy z 2 części wykorzystane na prawach cytatu. Jeśli na wykresie brak oznaczenia autora lub oznaczenie jest nieczytelne, wprowadzono go w tekst główny. Tekst miał być wstawiony przez weekend, ale z pewnych powodów mogę to zrobić dopiero dziś, 15.05 br.

W mojej chacie nie ma wiosny
Nie ma nic,
Jest wszystko.

Sodo (1641-1716)

Written by songmun

15 Maj 2023 at 16:07

Zbity Dolar dostaje szansę?

79 Komentarzy

Dziś głównym bohaterem będzie Dolar, choć będzie też trochę o złocie.

Wpis jest rozszerzeniem i uzupełnieniem tego, co w zarysie pisałem na gorąco 14 kwietnia na Twitterze, a wynika z przeprowadzenia nieco głębszej analizy tematu.

Bardzo ciekawie dzieje się na DXY – Dolar Index futures już 3 raz łapie wsparcie na przełamanej wcześniejszym ruchem w górę, zielonej linii trendu:

i w powiększeniu:

Od pewnego czasu można dostrzec dywergencję zachowania między walutami europejskimi (stanowiącymi większość DXY) a jenem JPY (~13% w składzie DXY), który nie robi nowego dna. Takie dywergencje mogą sygnalizować coś większego na USD:

Mamy tu też niezgorszy Kairos (rymowankę) – .42 setne i 140 sesję od szczytu z września’22 (dokładność 2 jednostek jest jeszcze dopuszczalna). Jest tych rymowanek więcej, ale nie pokazuję ich na wykresie, by nie zaciemniać tego, co najistotniejsze:

Widać tu również ładną replikację czasową: ostatnia fala spadkowa w ramach szerszego spadku, zaczętego we wrześniu 2022, a zakończonego na początku lutego ‘23 trwała 27 dni kalendarzowych, zaś cały ten ruch – 127 dni kalendarzowych (a także 89 sesji – liczba Fibonacci’ego):

Jeff Greenblatt pisał o tym tutaj w kilku zdaniach , świeżo po znalezieniu tego układu; skorzystałem tu z jego wcześniejszej pracy:

https://jeffgreenblatt.substack.com/p/fed-done-what-next

I…cóż za zaskoczenie, dno z 14.04 br. powstaje na 27 sesji spadkowej, licząc od szczytu z 8 marca:

Piękna, czasowa replikacja liczby 27. Dodajmy jeszcze do kolekcji trywialny fakt, że ostatnie 2 świece na DXY tworzą formację Objęcia Hossy. Widziałem na różnych wykresach sporo ładniejszych Objęć, ale ta, choć nie najładniejsza, pod względem formalnym jest w porządku,

 Wszystko to, co opisałem powyżej, to jednak trochę za mało, by postawić hipotezę, którą mam zamiar przedstawić tu poniżej:

14 kwietnia ’23 prawdopodobnie skończyła się fala spadkowa na DXY, zaczęta we wrześniu ’22. Dopiero poniższy squaring pozwala mi na tak odważną tezę:

Ostatnia fala spadkowa to 38% całości spadków, liczonych od szczytu z września ’22, a jej uformowanie zajęło 37 dni kalendarzowych (i równocześnie 37 stopni słonecznych Ganna – do ok. 70-80 dni ilość dni kalendarzowych między dwoma zdarzeniami odpowiada dokładnie ilości stopni kątowych na orbicie Ziemii między tymi 2 punktami) – czyli kolejna odmiana squaringu 1:1 w dość specyficznej wersji. Jeff Greenblatt opisał tę i inne odmiany squaringów, związanych z ostatnimi falami ruchu w swym ostatnim manualu „How Patterns Terminate”.

 Ważna uwaga wyjaśniająca (zwłaszcza dla osób, czytających mnie pierwszy  raz, bądź robiących to sporadycznie):  to wciąż tylko hipoteza! Tworzę ten wpis po powstaniu zaledwie jednej świecy w kierunku przeciwnym do dotyczasowego!

Hipotezę tę uważam za wysoce prawdopodobną, ale dopiero udana obrona tego dna DXY przez Byki w przyszłym jego teście lub nawet kilku kolejnych testach, zbliży jej prawdopodobieństwo do wartości 1. Stali Czytelnicy mogą bez trudu wskazać moje archiwalne teksty, w których podobne do tej hipotezy idealnie się potwierdziły, jak i  te, w których rynek rozbił naprawdę niezłe układy, które tu opisywałem – uczulam na tę okoliczność. Squaringi to nie są betonowe zapory na drodze ruchu ceny. I jakkolwiek umożliwiają dużo szybsze niż klasyczna analiza techniczna zorientowanie się co do zmiany kierunku ruchu i ogólnej sytuacji, to rynek może je łamać, co również ma sporą wartość informacyjną jako sygnał kontynuacji dotychczasowego trendu.

Załóżmy na tę chwilę, że mam rację ws. DXY. Co to oznacza? Spadki na DXY daje się w tej chwili dość dobrze rozpisać wg Teorii Fal Elliotta (TFE)  jako zamkniętą strukturę 5- falową:

Takie oznaczenie fal ma swoje konsekwencje – wynika z niego konieczność 3 falowego, korekcyjnego ruchu w górę, który statystycznie rzecz biorąc zdejmuje co najmniej 50% spadków, a często więcej.

50% to okolice ~107.5 pkt na DXY. Stosunkowo najrzadsze statystycznie są korekty, znoszące takie 5 falowe spadki o mniej niż 50% – jeśli do tego dochodzi, na ogół jest to sygnałem dużej słabości Byków i wstępną sugestią, by oczekiwać znacznej siły kolejnego ruchu w dół, po zakończeniu korekty.

Przejdźmy do drugiej części tego wpisu, której tematem jest złoto

Złoto, często silnie odwrotnie skorelowane z dolarem, dostało 14 kwietnia mocne uderzenie potwierdzając, że ruch USD w górę to nie był przypadek bez znaczenia:

Dzienny RSI, do niedawna wykupiony, od pewnego czasu formował wyraźną dywergencję z ceną:

Chande Momentum Oscillator  po niedawnym krótkim wejściu do strefy wykupienia (+50pkt) szybko ją opuścił i zrobił kolejny szczyt wyraźnie niżej, także formując dywergencję z ceną, ale małą i krótką czasowo:

Mamy tu też w miarę ładną Kairosową rymowankę ceny i czasu

Od dna 3.11.2022 do szczytu 13.04.2023 minęło 161 dni kalendarzowych (pochodna od 1.618 Fibonacciego) a maximum intraday z 13.04 to 2063.4 (różnica plus minus 2 czyli 61/63 jest jeszcze dopuszczalna, różnica 3 już nie):

Teraz najważniejsze: na wykresie 180 min mamy piękny przykład squaringu 1:1 wg Ganna -w ciągu 251 świec na wykresie H3 miał miejsce wzrost o 252.6 USD

Ten squaring i zdecydowana reakcja rynku po jego utworzeniu oznaczają, że wzrost, zaczęty 28.02.2023 dnem 1810.8 USD/oz już się zakończył. Z drugiej strony, squaring ten powstał „tylko” na wykresie 180 min i „tylko” na ostatniej fali wzrostowej, nie obejmując całości ruchu od listopadowego dna. Widziałem już kilka podobnych squaringów kończących cały ruch, ale jest to względnie rzadkie. Częściej jest to sygnał jedynie dla głębszej korekty. Zdecydowanie lepiej by dla Niedźwiedzi wyglądało, gdybym mógł coś podobnego pokazać na wykresie dziennym, począwszy od dołka z listopada ’22 (1618.3 USD/oz na GC), niestety, jak dotąd nie znalazłem czegoś takiego (może źle szukałem?), co każe mi być ostrożnym w kwestii ogłoszenia końca wzrostów złota, zaczętych w listopadzie’22. Szanse zakończenia tych wzrostów szczytem z 13 kwietnia oceniam na 50:50, nawet jeśli DXY rzeczywiście 14 kwietnia zrobił dno 5 falowej struktury i ruszył w górę w ramach korekcyjnej trójki.

Złoto grało ostatnio przede wszystkim słabego dolara, co widać na poniższym wykresie, pokazującym ruch cen złota na tle odwróconych (czerwonych) notowań DXY. Zwłaszcza zwraca uwagę sytuacja z jesieni 2022 r. , gdy tworzeniu się szczytów DXY towarzyszyło równocześnie formowanie się konsolidacji na złocie, odwracającej dotychczasowe spadki:

 więc jeśli mam rację co do DXY, to Bykom na złocie właśnie zaczyna wiać wiatr prosto w twarz. To nie wykluczałoby lekkiego poprawienia szczytu z 13 kwietnia, ale wyjście ponad maksima z 2021 r. byłoby w takiej sytuacji niemal niemożliwe. Zresztą nie tylko Bykom na złocie – rosnący dolar to problem dla akcji z rynków Emerging Markets, akcji europejskich i większości surowców, które źle znoszą umacnianie rezerwowej waluty świata.

Wracając do złota: osobiście uważam, że na złocie mamy od sierpnia 2021 szeroki trend boczny, jednak biorąc pod uwagę wszystko powyższe, skłaniam się do oczekiwania w przyszłości jeszcze jednej próby ataku na szczyt z 2021 r. (2089.2 USD/oz na GC) po korekcie, choć, rzecz jasna, mogę się w tej sprawie mylić. Wszystko to pod warunkiem utrzymania się dołka na DXY bądź ewentualnie jego tylko niewielkiego pogłębienia, co jest dla wszystkich Czytelników oczywiste, mam nadzieję. Dalszy wyraźny spadek DXY prawdopodobnie spowodowałby wybicie złota ponad szczyt z 2021 r. już teraz, a nie w dalszej przyszłości. Niemniej podejrzewam, że do pobicia szczytu z 2021 r. potrzebny będzie zwrot polityki monetarnej FED o 180 stopni i przejście z obecnego zaostrzania w radykalne jej luzowanie. Tego możemy się spodziewać, gdy stanie się jasne, że nadchodząca recesja w USA może nie być tak łagodna, jak obecnie spodziewa się FED i trzeba będzie otworzyć kran z pieniędzmi na cały regulator, by tego uniknąć.

.

Wiosenne morze
czy schyłek dnia tak cicho
pulsuje w dali

Buson (ze zbioru Busonkushu, około 1750)

Written by songmun

16 kwietnia 2023 at 22:59

Trzy tematy

78 Komentarzy

Dziś 3 tematy, więc bez zbędnych wstępów przejdźmy od razu do rzeczy.

Temat pierwszy: Złoto

Złoto już po raz drugi dotarło do linii mediany (środkowej) tych zielonych Wideł Andrewsa:

Lekko ją przekraczając, co poprzednim razem doprowadziło do większej korekty:

Ostatnia świeca, z 17 marca, w 3\4 wyszła poza i tak stromo rosnące górne ramię Wstęgi Bollingera:

Dzienny RSI wyraźnie wykupiony – 75 pkt

Tygodniowy RSI zbliża się do strefy wykupienia (68 pkt), dziś bez wykresu. Dzienny Chande Momentum Oscillator (CMO) również zbliża się do strefy wykupienia. Zwraca uwagę dywergencja między oscylatorem a ceną złota – oscylator nie zrobił nowego szczytu, mimo dużej dynamiki ostatnich wzrostów, a cena tak:

Na tygodniowym wykresie CMO już wszedł do strefy wykupienia (>50 pkt), dziś bez wykresu. Ciekawe są dywergencje między ceną złota a indeksem akcji producentów złota Gold Bugs:

Czy filadelfijskim indeksem akcji producentów złota i srebra XAU:

W obu przypadkach indeksy zachowują się znacznie gorzej od ceny metalu, a ich szczyty ze stycznia ’23 nie zostały pobite, co istotnie różni je od zachowania ceny samego  złota. Najwyraźniej obserwowany ruch złota nie ma podłoża fundamentalnego, a w dużo większym stopniu zdaje się wynikać z nastrojów, związanych z problemami banków regionalnych w USA i kolejną odsłoną problemów europejskich bankowych „zwyczajowych podejrzanych” – tym razem Credit Suisse. Nastroje są rzeczywiście panikarskie, więc ruch cen złota nie powinien dziwić : tu pan z CNBC dzieli się spostrzeżeniami po swojej rozmowie z analitykiem – weteranem, Richardem (Dick’iem) Bove i sieje przerażenie w narodzie, że dla całkowitego bailout’ u banków i uwolnienia ich z posiadanych obligacji potrzeba 19 bilionów (amerykańskie trillions) USD. Tak, jakby wszyscy na raz mieli przyjść po swoje depozyty do banków:

Wracając do złota- piątkowe zamknięcie ładnie się rymuje z liczbą sesji, liczonych od dna z listopada 2022:

a od szczytu z 6/7 marca 2022 do tego czasu minęło 374 dni kalendarzowe, co całkiem nieźle się rymuje z rozmiarem ruchu, liczonego od listopadowego dna (375.4 USD):

Jest z tym układem dość istotny problem: powstał na cenie zamknięcia po sporym ruchu w górę. Wystarczy wzrost o kolejne 3 USD czyli +0.15% , wysoce prawdopodobny już na otwarciu rynku w nocy z niedzieli na poniedziałek 19/20 marca czasu polskiego, by go całkowicie rozłożyć na łopatki, dlatego nie jestem do niego specjalnie przywiązany. Sądzę, że może przetrwać tylko wtedy, gdy przez weekend znowu uruchomiony zostanie kolejny program pomocowy do banków, co wywołałoby wzrosty na rynkach akcji i opadnięcie panikarskich nastrojów. Z tego co widzę, obecnie trwa ostra szarpanina w Szwajcarii, by bank UBS przejął upadający Credit Suisse, więc w razie pozytywnego rozwoju sytuacji powyższy układ na złocie ma pewne szanse. Gdyby jednak układ ten nie przetrwał, kolejnym ciekawym miejscem czasowo są okolice 20 – 22 marca. Zwłaszcza 21 marca jest interesujący: mamy tu początek nowego roku giełdowego wg Ganna, Nów Księżyca i oczywiście posiedzenie FED 21-22 marca, dość powodów, by w tym miejscu mógł powstać mniejszy lub większy punkt zwrotny na wielu, targanych huśtawką nastrojów rynkach. Fakt faktem, że złoto jest już mocno wykupione i nie ma zbyt wiele energii do kontynuacji marszu w górę, a to, że paliwem wzrostów są nastroje, a nie fundamenty, raczej nie przemawia za tym, że w listopadzie 2022 zaczęła się nowa fala hossy na żółtym metalu, za to świetnie wpasuje się w wizję, że od szczytu z sierpnia 2021 złoto pozostaje w szerokim ruchu bocznym między 1450 i 2090 USD/oz.

Temat drugi: WIG20

Dzienny oscylator RSI(14) dla WIG 20 zszedł już do strefy wyprzedania i wynosi 27 pkt (dziś bez wykresu).

W dnie z 16 marca pojawiły się 2 Kairosy:

154 dni kalendarzowe, licząc od dna z października ’22, rymujące się z częściami setnymi w dnie z 16 marca (.53) oraz

rymujący się z częściami setnymi na szczycie z 10 stycznia ’23 (.44) – maksymalna dopuszczalna różnica to 2 jednostki. Jest tu więcej interesujących rzeczy – poniższy układ proporcji ostatnich 2 przeciwstawnych fal rymuje się z ilością sesji od szczytu (45.2% /46):

Na to samo dno wskazuje kolejny układ: stosunek pierwszej fali spadkowej (1955.44 do 1786.67) do całości, czyli 1955.44 do 1669.53 wynosi 1.69(4) co się rymuje z (16)69:

Problemy z tymi dwoma układami? Podstawowy – brak jakichkolwiek wskazań w większych interwałach intraday (180 lub 360 min) na dno z 16 marca. Kolejny problem, wyłącznie z układem 69/1.69 – od szczytu ze stycznia ’23 do potencjalnego dna 16 marca minęło 64 dni; układ byłby o wiele mocniejszy gdyby było to 68 do 70 dni. Ale tu teoretycznie nic straconego: 20 – 22 marca mamy 68-70 dni kalendarzowych od szczytu ze stycznia; jeśli WIG20 jeszcze raz zejdzie w tych dniach do strefy 1668-1670 i się tam obroni, nie schodząc choćby 1 pkt pod 1667 pkt, to takie dno będzie bez porównania mocniejsze. Póki co, to dno z 16 marca jest na tyle silne, że może dać kilkunastodniowe odbicie, ale na więcej specjalnie bym tu nie liczył.

W dłuższym terminie dla WIG20 podtrzymuję moją zeszłoroczną opinię – w tym roku najprawdopodobniej będziemy świadkami głębokiego testu poziomu 1250 pkt. (dna z 2009 i 2020 roku) , a możliwe, że dno spadków, zaczętych jesienią 2021 zrobi się nawet poniżej tego poziomu. Dlaczego? O tym będzie poniżej

Temat trzeci: krzywe dochodowości

Rok temu pokazywałem tu ten oto, wówczas aktualny obrazek:

Minął rok i krzywa dochodowości jest już prawie normalna, jeśli nie liczyć tego, co się dzieje na jej najkrótszym końcu:

W USA ostatnie problemy z sektorem bankowym spowodowały ucieczkę kapitału w obligacje rządowe, czego efektem jest wyraźne zmniejszenie poziomu odwrócenia krzywej dochodowości. Tu na przykładzie różnicy między 2 i 10 letnimi obligacjami, ale dla innych czasokresów wygląda to podobnie:

W wielu krajach na świecie nadal mamy odwrócone krzywe:

Warto przypomnieć, że choć odwrócona krzywa dochodowości jest  jak dotąd najlepszym ze znanych wskaźników, zapowiadających recesję (w USA krzywa od 1945 r. „pomyliła się” zaledwie raz – w 1967 r. miał miejsce tylko jeden kwartał ujemnego PKB zamiast dwóch), to realne problemy z gospodarką na ogół pojawiają się nie wcześniej, niż w momencie, gdy krzywa dochodowości po wcześniejszym odwróceniu zaczyna się normalizować. Czasem recesja zaczyna się już w momencie ponownej normalizacji, zazwyczaj następuje to jednak parę miesięcy po ponownej normalizacji. Obecnie w wielu krajach wciąż jeszcze mamy odwrócone krzywe dochodowości, ale trend ku ponownej normalizacji już zdaje się zaczął. Patrząc na skalę odwrócenia  – np.  w USA odwrócenie krzywej najgłębsze od 1982 roku i ilość krajów, w których doszło do odwrócenia krzywej dochodowości, przewidywanie rozpoczęcia się w 2 połowie tego roku globalnej recesji nie wydaje się być obarczone dużym ryzykiem. Możliwe, że będzie to jeszcze końcówka I półrocza….

Pęknięty dzwon –
może to tylko dzisiaj
mgłą ogłuszony

Issa (z dziennika Kanseisannenkikyonikki, 1791)

Written by songmun

18 marca 2023 at 22:04

Coś istotnego stało się na złocie

112 Komentarzy

Dziś trochę krótszy wpis, nie mam zbyt dużo czasu na jego tworzenie, więc będę się streszczać.

Złoto, a ściślej kontrakt futures GC, dotknęło mediany tych zielonych Wideł Andrewsa

Zrobiło to na wyraźnym wykupieniu, sygnalizowanym przez RSI:

Inny oscylator, Chande Momentum Oscillator (20) odbił się od strefy wykupienia (dla CMO to okolice +50 pkt; analogicznie – 50 pkt to strefa wyprzedania) i stworzył tym samym delikatną dywergencję – poprzedni, wyższy szczyt oscylatora uformował się na początku grudnia 2022, gdy cena była znacznie niżej:

Oczywiście Czytelnicy znają mnie już chyba na tyle, że wiedzą, iż nie tworzyłbym nowego wpisu z takim tytułem, nie mając lepszego asa w rękawie, niż powyższe wykresy. Oczywiście, że mam. Nawet więcej niż jednego.

Powyżej dość mocny squaring ceny i czasu. 314 dni kalendarzowych od zeszłorocznego szczytu z marca a wzrost od dna z października to 313.5 USD. Wszystko to spotyka się na szczycie z 16 stycznia br.

To nie jedyny squaring, choć ten jest najważniejszy. Spójrzmy na kolejny:

Trochę nietypowy, ale jak najbardziej poprawny. Stosunek spadków z okresu marzec – październik 2022 do późniejszych wzrostów to 1.469 czyli w przybliżeniu 1.47. A jaka jest różnica cen między szczytem z marca 2022 i tym z 16 stycznia 2023? Dokładnie 147.0 USD. Ładne, prawda?

Czas na squaring nr 3. Również nietypowy, ale poprawny. Tu trzeba wejść w dwa „wynalazki” Ganna: tzw. Square of Nine (Sqof9), będący swego rodzaju projekcją ceny na obracającą się spiralę, oraz Stopnie Słoneczne, czyli różnicę kątową między położeniem Ziemii na orbicie okołosłonecznej w danym dniu i jej położeniem w czasie ostatniej Równonocy Wiosennej (na Równonoc Wiosenną przypada 0, a na kolejną 360 stopni).

Przypomnę jeszcze algorytm obliczania wartości stopni Sqof9:

  1. Obliczamy pierwiastki kwadratowe z cen na ekstremach
  2. Następnie obliczamy różnicę owych pierwiastków kwadratowych
  3. Otrzymaną różnicę mnożymy razy 180, otrzymując wynik w stopniach Sqof9

Uwagi techniczne do powyższego wykresu: wartość stopni słonecznych w zielonym prostokącie nad szczytem z 16.01.23 (295); na brązowo nad szczytami pierwiastki kwadratowe z wartości ich maksimów. Obliczenia stopni spirali Sqof9 wg powyższego algorytmu w zielonym opisie tekstowym.

No i znowu mamy ładny squaring: 16 stycznia to 295 stopni słonecznych Ganna , a między szczytem z marca 2022 i tym z 16 stycznia mamy 295.5 stopni na spirali Square of Nine. Kolejna ładna zbieżność, nieprawdaż?

Także dzisiejszy(18.01.23) szczyt intraday na kontrakcie GC, zrobiony tuż po danych o inflacji PPI w USA utworzył squaring, tyle, że na wykresie o dużo mniejszym interwale czasowym – 15 minutowym:

Wzrost od dzisiejszego, porannego minimum 1898.6 do szczytu intraday 1929.8 USD/oz wyniósł 31.2 USD i trwał przez 31 świec na wykresie 15 minutowym – klasyczny, najlepiej znany squaring 1:1 Ganna.

Przy okazji widać, że dzisiejsza świeca to nieudana próba przełamania szczytu z 16 stycznia i jego oblany test.

Co to wszystko oznacza? Najprawdopodobniej zaczęła się poważniejsza korekta, znosząca dużą część wzrostów, zaczętych w listopadzie 2022 z poziomu 1618.3 USD/oz.

Ale możliwe, że jest to coś grubszego – ponowny spadek w rejon listopadowego minimum. Tu dużo będzie zależeć od zachowania USD, z którym złoto ostatnio było znowu mocno odwrotnie skorelowane w swych ruchach.

Coś dużo tych squaringów ze szczytem z marca 2022, a to wskazuje na początek większego ruchu w dół, niż wszystkie te, które widzieliśmy po dnie z listopada 2022 na poziomie 1618.3 USD/oz. Te squaringi są zdecydowanie poważniejsze, niż pokazywany tu w poprzednim wpisie na wykresie 180 min, z którym wzrosty sobie szybko poradziły, łamiąc go bez problemu. Tym razem zadanie przed Bykami dużo, dużo trudniejsze….

Lśni w wodorostach
srebro ryb, lecz dotknięte
zniknie na pewno

Basho (z dziennika Azumanikki, 1681-1682)

Written by songmun

18 stycznia 2023 at 22:34

Ach te 61

50 Komentarzy

Zdaje się, że wbrew wszelkim przeciwnościom, stwarzanym przez złośliwe kości pamięci komputera oraz pogodę na zewnątrz (czytaj konieczność wielokrotnego, ręcznego odśnieżania dużego obszaru 🙂 ) i żonie, żądającej, żebym skończył „zajmować się bzdurami”, gdy ona ma same poważne sprawy, związane ze Świętami i oczekuje współpracy i zaangażowania 🙂 , udało mi się ten wpis jednak zrobić, czym sam jestem trochę pozytywnie zaskoczony. Ale do rzeczy.

Jakiś miesiąc temu uświadomiłem sobie, że okolice niedawnego, grudniowego posiedzenia FED mogą być miejscem pojawienia się jakichś rynkowych fajerwerków. Dlaczego? Powód był bardzo prosty: 13 i 14 grudnia to 261 i 262 (pochodne od 2.618 Fibonacciego) stopień solarny wg Ganna. Przypominam: stopnie słoneczne Ganna to nic innego, jak odległość kątowa Ziemii na jej orbicie między bieżącym jej  położeniem, a położeniem w dniu Wiosennej Równonocy, gdzie przyjmuje się 0 i 360 stopni. I rzeczywiście, 13 grudnia mieliśmy fajerwerki, związane z odczytem inflacji CPI w USA. Trudno to nazwać wybuchem euforii – cała rzecz trwała niecałe 2 minuty na kontraktach terminowych na indeksy giełdowe i miała więcej wspólnego z wyciśnięciem świeżych krótkich pozycji, otwartych po brzydkim odczycie inflacji PPI w piątek 9 grudnia, a jeszcze przed samym odczytem CPI, niż z dojrzewającą wśród inwestorów euforią. Potem, na zasadzie echa, Byki próbowały jeszcze jednego ataku na szczyt, zgaszonego już wyraźnie poniżej, a zaraz po otwarciu rynku kasowego w NY kolejnego, już znacznie słabszego, zaczętego 8 minut po otwarciu (o 8.38 czasu nowojorskiego EST), co widać na poniższym wykresie kontraktów ES futures na indeks SPX:

Oczywiście nie mogłem przewidzieć, co dokładnie się stanie 13-14.12, ale spodziewałem się, że 261-262 stopnie plus odczyt inflacji i posiedzenie FED mogą razem dać efekt w postaci gwałtownych ruchów rynkowych.

„Ej, ale przesadzasz z tym wpływem jakichś tam stopni słonecznych na rynki! Jaki to może mieć związek? Przecież to bzdura! To były dane o inflacji i tylko one za to wszystko odpowiadają!”

Odpowiem nie wprost i zamiast typowej polemiki z tak wyrażonym poglądem (czasem spotykam ludzi, twierdzących w zbliżony do powyższego sposób) , pokażę co się działo na polskim indeksie WIG20 właśnie 13 grudnia, czyli w dniu, w którym wypada 261 stopni słonecznych wg Ganna. Zacznijmy od 180 minutowego wykresu:

61 świec między listopadowym szczytem, a tym z 13 grudnia br. Zwracam uwagę na części setne maksimum indeksu (.60), to one tworzą tu rymowanki czasowe.

Teraz wykres dla dni kalendarzowych:

I znowu 61, tym razem dni kalendarzowych, od październikowego dna. To jak, idziemy dalej? Proszę bardzo – układ tygodniowy:

Szczyt na WIG20 powstał 61 tygodni od szczytu ostatnich wzrostów, zakończonych w październiku zeszłego roku.

„Ej, ale w miesiącach to już nic nie znajdziesz!” Na pewno? To potrzymajcie mi piwo 🙂

No dobra, tu nie ma 61, jest tylko 59, ale to także ładnie się rymuje z częściami setnymi (.60) na szczycie. Przypominam, że wartość czasowa może się różnić o maksymalnie „dwie jednostki” od wartości, pokazywanej przez indeks, by rzecz mogła zostać uznana za Kairos, czyli rymowankę czasu i ceny. W sytuacji szczytu WIG 20 na poziomie 1803.60 pkt. dopuszczalne jest więc 58 – 62 dni, tygodni czy miesięcy, ale już nie 57 czy 63. OK. Czy to nagromadzenie cyferek z okolicy 59-61 to przypadek? Chętnie poznałbym opinię zwolenników Teorii Błądzenia Przypadkowego na ten temat 🙂 O tym, co z tego wszystkiego, pokazanego wyżej zdaje się wynikać, będzie trochę później.

Spójrzmy teraz na złoto. Na poziomie dziennym nie mamy tu żadnego związku z cyframi, wiążącymi się ze współczynnikami Fibonacciego. Jest kilka inwersyjnych Kairos’ów, których tu nie pokazuję plus jeden bezpośredni – rymowanka 125 dni kalendarzowych i szczytu z sierpnia (1824.6 USD/oz)

Na poziomie dziennym szczyt z 13 grudnia wygląda na słaby. Ale zejście na poziom 180 min już wyjaśnia, dlaczego także ten wykres ma związek z 261 stopniami słonecznymi Ganna:

Między szczytem z 15 listopada i szczytem z 13 grudnia mamy 163 świece, a jednocześnie stosunek korekty, mającej miejsce w okresie 15 – 23 listopada do zaczętych po niej wzrostów to niemal dokładnie proporcja typu współczynnika Fibonacciego (ściśle matematycznie jest to   1.618034). To całkiem niezły układ odwracający. Na plus tego układu Byki powinny zaliczyć fakt, że układ ten pojawił się tylko na wykresie H3, a nie dziennym.

Na dokładkę: szczyt z 13 grudnia powstał na 119 świecy na wykresie 360 min od dna 1618.3 USD/oz co także ładnie się rymuje ze sobą.

Nim spróbuję to wszystko razem pozbierać i wyciągnąć wnioski, jeszcze 2 wykresy. Wykres pierwszy: SPX dotarł do linii bessy i dynamicznie się od niej odbił w dół:

Wykres drugi: Dow Jones Industrial Average:

Pod koniec listopada na Twitterze wyraziłem przypuszczenie, że celem obecnego ruchu DJIA jest pokazana wyżej luka. Sprawdziło się dokładnie. Piszę o tym nie po to, by stworzyć wrażenie siebie jako genialnego analityka (stali Czytelnicy bez trudu mogą pokazać moje liczne pomyłki z przeszłości), ale po to, by Czytelnik wbił sobie do głowy i wyrobił nawyk myślenia o starych, nie zamkniętych lukach jako o obszarach potencjalnego przyciągania i odpychania kursu. To bardzo pomaga w rynkowej praktyce.

Przyszedł czas, by to wszystko jakoś razem poskładać.

Mimo wszystko, zarówno układy odwracające ruch na WIG20 jak i na złocie wyglądają na względnie słabe. To zwiększa szansę, że mamy teraz do czynienia z większą strukturą korygującą spadki z pierwszych miesięcy 2022 roku, np. ze wzrostowym zygzakiem w bessie:

Wg mnie w tym elliotowskim schemacie tak na złocie, jak i na indeksach w USA i polskim WIG20 bylibyśmy więc gdzieś pomiędzy literami A i B, a szczyt z 13 grudnia byłby końcem ruchu, oznaczanym jako fala A.

O ile czasem nawet z bardzo słabych układów czasowych wychodzą duże ruchy zgodnie z kierunkiem trendu (a ten w dłuższym terminie ciągle jest spadkowy), jest to nie tak znowu częste i duże ruchy wymagają na ogół mocnych układów czasowych. Niemniej w obecnej sytuacji zawsze należy liczyć się z możliwością poważnego zejścia cen w dół, nawet do mocnego testu październikowych (na złocie – listopadowych) minimów. W czasie bessy niespodzianki zdarzają się o wiele częściej w kierunku w dół.

Czy mam cokolwiek na poparcie takiej tezy oprócz mimo wszystko zawodnej intuicji, wyrobionej wiele lat temu na wpatrywaniu się w ruch cen na żywo i próbie odgadywania „dokąd to za chwilę pójdzie”? Tak, inaczej bym o tym nie pisał.

Jeff Greenblatt chyba 3 tygodnie temu pokazał na swoim wciąż względnie nowym blogu na Substack ten oto układ na miesięcznym wykresie S&P500:

Między tegorocznym szczytem z początku stycznia, a szczytem z 2000 roku, minęło 262 (pochodna 2.618) miesiące. Z kolei między dnem z marca 2009 roku a tegorocznym dnem z października minęło 163 miesiące (pochodna od 1.618). Trudno powiedzieć, co to będzie oznaczać dla indeksu na tak dużych interwałach czasowych, jak miesiące: za mało jest materiału porównawczego. Na mniejszych interwałach (dni lub wykresy godzinowe, 180 czy 360 min) często w miejscach występowania podobnych układów czasowych rozwijała się konsolidacja typu bocznego. W ruchach typu bocznego wcześniejsze ruchy o przeciwstawnym kierunku są na ogół w bardzo dużym stopniu znoszone przez korygujące je ruchy przeciwne. Kto chciałby przeczytać nieco więcej, może sięgnąć do źródła tu:

https://jeffgreenblatt.substack.com/p/be-advised-new-market-calculations

Druga rzecz też od Jeffa. DJIA i S&P500 po swoich szczytach z przełomu listopada i grudnia zaczęły straszyć dość poważnymi i względnie silnymi układami odwrócenia trendu. Jak wiemy, 13 grudnia oba indeksy wyszły ponad swoje szczyty z okolic początku miesiąca, łamiąc tym samym owe nieprzyjemnie wyglądające dla Byków układy. Gdy rynki łamią takie układy, zazwyczaj albo chcą wkrótce pokazać jeszcze mocniejszy układ odwrócenia, albo nie są gotowe do kontynuacji trendu spadkowego i przez jakiś jeszcze czas będą kontynuować jego korygowanie. Tutaj nie udało mi się doszukać niczego poważnego na szczytach z 13 grudnia, stąd moja opinia, że to jeszcze nie koniec wzrostów, choć teraz czas skorygować ruch, zakończony 13 grudnia. Tekst źródłowy tutaj:

https://jeffgreenblatt.substack.com/p/dow-has-potential-to-resume-bear

Jeszcze 2 słowa odnośnie oddziaływania 261 stopnia słonecznego. Z moich obserwacji, o których pisałem tu już w zeszłym roku, wynika, że  zwłaszcza rynek złota chętnie daje się prowadzić układom czasowym, związanym ze stopniami słonecznymi. Zadałem sobie takie oto pytanie: niech ten szczyt złota w dniu 261 stopnia słonecznego czyli 13.12.22  będzie oddziaływał w postaci tzw. triangulacyjnej. Gdzie wtedy wypadłoby rymujące się z nim 61 dni kalendarzowych i 61 sesji, licząc od dna z 3 listopada 2022 (1618.3 USD/oz na kontrakcie GCZ22)?

Otrzymane daty: okolice 4 stycznia 2023 i 31 stycznia 2023 mają ciekawe znaczenie: w środę, 4.01.2023 FED ujawni pełny protokół, tzw. minutes z grudniowego posiedzenia, w których na pewno zespoły czytających szyfry w FEDspeaku będą szukać potwierdzenia lub zaprzeczenia jastrzębiego podejścia Jerome Powella, zaprezentowanego na konferencji po ogłoszeniu decyzji 14 grudnia 2022. Z kolei pierwsze posiedzenie FOMC w 2023 roku zaplanowano na 31.01 – 1.02. Ciekawe, prawda? 🙂

Najwyraźniej złoto w tej chwili „gra” w działania FED i może je traktować jako istotne powody do swoich ruchów.

Na koniec moje 3 grosze na temat, który coraz częściej pojawia się w socjalmediach, tam, gdzie dyskutuje się kwestie rynków: czy już mamy nową hossę?

Moja odpowiedź na to pytanie: zdecydowanie nie!

W świecie, w którym żyjemy, gdzie banki centralne są podmiotami dającymi i zabierającymi płynność finansową z gospodarek, nie było dotąd hossy, nie poprzedzonej rozpoczęciem przez banki centralne okresu luźnej polityki monetarnej. Dotyczy to szczególnie amerykańskiego FED, jako emitenta światowej waluty rezerwowej, w której wciąż wg Bank of International Settlements (BIS) rozlicza się się ponad 70% międzynarodowych transakcji. Wiem, że niektórych Czytelników mogę już nudzić powtarzaniem tego wykresu, co dość często robię na Twitterze:

ale uważam go za niesamowicie istotny. W skrócie wynika z niego, że NIE MA DNA BESSY BEZ WCZEŚNIEJSZYCH CIĘĆ STÓP PROCENTOWYCH PRZEZ FED!

Często FED musi być już poważnie zaangażowany w luźną politykę monetarną i prowadzić ją od kilku swoich posiedzeń, nim rynki wreszcie formują dno, kończące bessę. Dotyczy to zwłaszcza minimów bessy, towarzyszącej recesjom (np. w latach 2000-2002 lub 2007-2009). Wiele wskazuje na to, że z taką bessą mamy obecnie do czynienia, choć recesja, tak w USA jak i w innych krajach, wciąż byłaby jeszcze przed nami.

Jeśli wziąć za dobrą monetę obecne prognozy działań FED, dawane przez tzw. „rynkowy konsensus”, to FED powinien zakończyć cykl podwyżek stóp procentowych w marcu lub maju 2023 i rozpocząć obniżki stóp na początku jesieni. Taki układ sugerowałby, że najwcześniejszym czasowo miejscem na formowanie się dna bessy, zaczętej na przełomie 2021/2022, byłaby jesień 2023, a bardziej prawdopodobny byłby dopiero początek 2024 roku.

Ponieważ to mój ostatni wpis w 2022 roku, pozwolę sobie życzyć:

Wszystkim Czytelnikom Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz tego, by pomimo niezbyt sympatycznych perspektyw na rok 2023, ten Nowy Rok okazał się dla nich osobiście bardzo pozytywny.

Nawet to, nawet to.
Poddanie się Niebiosom –
Koniec roku.

Issa

Written by songmun

18 grudnia 2022 at 18:46

Zmiana wygląda na poważniejszą

89 Komentarzy

Sytuacja Dolara staje się coraz ciekawsza. Szczyt Dollar Index Futures DXY z końca września osiągnął linię trendu wzrostowego, zaczętą jeszcze w 2008 roku i dynamicznie odbił się od niej w dół:

Zależności czasowe w układzie tygodniowym potwierdzają, że mamy do czynienia z czymś większym:

Zwłaszcza 90 tygodni od startu wzrostów 6 stycznia 2021 r., rymujące się z 89.165 na DXY jest tu ładne. A do tego fakt, że między 6 stycznia ‘21 a 28 września ‘22 jest dokładnie 619 stopni słonecznych Ganna (pochodna od 0.618 Fibonacciego) także nie jest bez znaczenia.

Dodajmy do tego rymowanki z dłuższego okresu czasu:

i zaczyna być widoczne, że szczyt z 28.09.22 ma w sobie spory odwracający potencjał.

Czyżby to był koniec umacniania się USD? Tego nie jestem pewien, ale na pewno jest to koniec dynamicznego umacniania się USD. Jeśli DXY jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, to wszystko, na co powinno go być stać na dość długi okres czasu, to ponowne przetestowanie linii trendu i / lub coś w rodzaju podwójnego szczytu, raczej nie w najbliższej przyszłości. Myślę tu bardziej o czasie gdzieś w przyszłym roku, gdy będzie już jasne, że jesteśmy jako świat w recesji. Generalnie recesje w USA mają tendencje do osłabiania USD, o ile wcześniej nie doszło do sytuacji, że jakieś „duże pieniądze” pożyczyły większą ilość dolarów, by zrobić z nimi coś głupiego.

Pamiętajmy o tym, że np. przed Covidową pandemią dolarowe zadłużenie zagranicznych (nie amerykańskich) podmiotów wynosiło ~10 bilionów USD, by na koniec roku 2021 wzrosnąć do ~13 bilionów USD. Ryzyko, że jakieś duże instytucje finansowe, amerykańskie lub zagraniczne, popełniły głupotę za pożyczone dolary jest więc realne. Na razie wydaje się, że problem będzie dotyczyć głównie krypto świata (piszę to po wybuchu sprawy FTX, gdy pierwsze odłamki eksplozji zaczynają już razić innych w branży krypto), który sam w sobie jest zbyt mały, by zagrozić stabilności systemu finansowego, ale pamiętajmy, że wiele instytucji finansowych stosuje często dziwne i wielopoziomowe struktury zabezpieczania kredytów różnymi klasami aktywów w formie wzajemnie powiązanej i może się okazać, że problemy z aktywami krypto są jak wyciągnięcie dużej cegły ze stabilnego dotąd muru. W takiej sytuacji może dojść do umacniania się USD np. ze względu na popyt ze strony instytucji finansowych, broniących stanu posiadanych aktywów albo zmuszonych do szybkiej spłaty części lub całości kredytu ze względu na spadek wartości zabezpieczenia itp. , stąd liczę się z możliwością ponownego testu wrześniowego maksimum DXY.

Ostatnie dwa dni handlu to dwa dni dużej wyprzedaży dolara, które sprowadziły już dzienny RSI(14) w pobliże strefy wyprzedania (na zamknięcie w piątek 11.11 wartość RSI to ~31 pkt, wykres jest z ok. 15.00 czasu polskiego z tego dnia)

Co wskazuje, że krótkoterminowe dno na DXY powinno być już blisko. Wg mnie w obecnym układzie wsparcie na poziomie 104.52 powinno utrzymać DXY i pozwolić na wyprowadzenie korekty dotychczasowych spadków

Spadek dolara nie mógł oczywiście pozostać bez wpływu na zachowanie „antydolarów”, których sytuacja techniczna gwałtownie się poprawiła. Dotyczy to także polskiego WIG20, który zbliża się do istotnego oporu w strefie 1730 – 1763 pkt:

RSI(14) dla tego indeksu sięga już 77 pkt wskazując, że zwrot jest blisko.

Z zależności czasowych dla indeksu WIG20 dostaję w najbliższym czasie 2 terminy: strefę 14-16.11.2022 ze wskazaniem na 15.11 (15.11 podawana będzie inflacja PPI dla – cen producentów w USA, mogąca zaprzeczyć zeszłotygodniowemu obrazowi z danych CPI, wskazującemu na słabnięcie inflacji ) oraz okolice 21-23.11.2022, ze wskazaniem na 22.11 – tu z kolei 23.11 mamy upublicznienie całej treści protokołu z ostatniego posiedzenia FED, gdy rynki spekulują na temat możliwego szybkiego zakończenia zaostrzenia polityki monetarnej plus jest to dzień przed świętem Thanksgiving w USA, w okolicach którego często dochodzi do mniejszych lub większych zwrotów cenowych.

W okolicach tych dat coś się powinno zdarzyć, tak z indeksem WIG20, jak i z innymi instrumentami, skorelowanymi odwrotnie z USD, a także z samym USD

Na dziś to tyle ode mnie

Burza jesienna –
Dziki przysypane
Liśćmi.

Basho

Written by songmun

13 listopada 2022 at 22:50

Napisane w Uncategorized

Tagged with , , ,

Podkręcona piłka

102 Komentarze

Nim przejdziemy do dzisiejszego wpisu 2 słowa uzupełnienia do 2 poprzednich wpisów w kwestii ropy naftowej: mieliśmy na ropie 2 całkiem niezłe układy potencjalnego odwrócenia, które opisywałem. Oba zostały połamane. Wniosek z tej sytuacji jest taki, że rynek ropy wyraźnie chce iść niżej, a w walce 2 przeciwstawnych tendencji: słabnięcia popytu w związku z zaostrzaniem polityki monetarnej i spowalnianiem gospodarki i ograniczania podaży wskutek wojny rosyjsko ukraińskiej i działań OPEC+, rynek uznaje za zwycięskie słabnięcie popytu.

Postanowiłem zacząć dziś z bardzo grubej rury. Przymierzałem się do tego od pewnego czasu, ale niedawno dostałem nieoczekiwany impuls i zdecydowałem, że to będzie w tym wpisie. Ten tekst będzie się składać z 2 części: pierwsza to spojrzenie w długim terminie na rynek amerykański, druga to typowe sprawy bieżące.

Zacznijmy od długiego terminu.

Jeff Greenblatt od pewnego czasu poszukiwał przyczyn częstego powtarzania się (replikacji) w różnych konfiguracjach (czas, cena, stosunki sąsiednich ruchów cen do siebie itd.) liczby 64. Dotyczy to zwłaszcza indeksów Nasdaq Composite i Nasdaq 100, choć jak się przekonamy w części drugiej, nie tylko. Przy okazji tych poszukiwań natknął się na coś takiego:

Wzrosty indeksu Nasdaq Composite (NDQ), zaczęte w marcu 2009, a zakończone 22.11.2021, tuż przed świętem Thanksgiving w USA, trwały 664 tygodnie, co się rymuje w układzie 64/65 z dnem NDQ z 9 marca 2009, wynoszącym 1265.52 pkt!

Wniosek z tego jest prosty: szczyty z przełomu 2021/22 r. (na indeksach Nasdaq jeszcze w 2021, na SPX i DJIA na początku ’22) najprawdopodobniej kończą formowanie struktury wzrostowej, zaczętej w marcu 2009.

Teraz będzie trochę Elliotta. Wiem, że są zaprzysięgli zwolennicy i przeciwnicy Teorii Fal Elliotta (TFE), także wśród moich Czytelników. Co do mnie, od dobrych kilku lat traktuję Fale pomocniczo, nie kierując się nimi w codziennej praktyce rynkowej. Teorię uważam za mocno niedopracowaną, ale nie odrzucam jej, gdyż Elliott i jego uczniowie zdołali dokonać paru cennych i istotnych obserwacji. Po prostu używam jej bardzo ostrożnie, ze świadomością poważnych niedoskonałości, nie przywiązując się zbytnio do wniosków, płynących z analiz, wykonanych na jej podstawie, zwłaszcza w czasie trwania analizowanego trendu. Głównym powodem takiego mojego podejścia, jak i jedną z głównych słabości TFE jest fakt, że dobre i sensowne oznaczenie fal w danym ruchu można często zrobić dopiero jakiś czas po jego zakończeniu i zmianie trendu na przeciwny. Trudno czegoś takiego używać na żywo jako podstawy do tradingu.

Do zobrazowania tego, co chcę pokazać, lepiej przyda się indeks Dow Jones Industrial Average (DJIA), ale na Nasdaq Composite można również znaleźć podobny układ. Dlaczego wybrałem DJIA, stanie się jasne trochę niżej.

Jeśli spojrzymy na tygodniowy wykres indeksu DJIA w latach 2009- 22:

to zauważymy, że ruch indeksu w tych latach daje się bardzo ładnie podzielić na 5 fal, z podręcznikowym wręcz zachowaniem poszczególnych fal i ich tzw. „osobowością”. Pierwsza, krótka fala to wzrosty w czasie trwającej jeszcze recesji i wychodzenia z niej, gdy na rynku panowało klasyczne zwątpienie w trwałość wzrostów, fale drugie (czyli 2 i 2’) typowo dla siebie mają formę zygzaków, fala 3 ma wydłużony charakter i dzieli się na czytelne 5 podfal 1’…5’, fale czwarte (czyli 4’ i 4) mają charakter fal płaskich (4’ układ 3-3-5, a 4 to rozszerzający się trójkąt) i wreszcie wystąpienie trójkąta w ramach fali 4 w latach 2018 -2020 jako ostatniej korekty przed sformowaniem poważniejszego szczytu. Tak pokazane oznaczenie wg mnie wygląda poprawnie. Nie doszukałem się w nim żadnych sprzeczności z regułami i tzw. wskazówkami TFE. Jeśli to oznaczenie jest dobre, to również z tej strony mielibyśmy sugestię zakończenia prawie 13 letniej struktury wzrostowej.

Czas wreszcie na tytułową Podkręconą Piłkę, którą rzucam poniżej, w formie wykresu indeksu DJIA za ostatnie 100 lat. To dlatego wybrałem DJIA, Nasdaq jako osobny rynek wystartował na początku lat 1970tych:

A co, jeśli to oznaczenie jest właściwe i właśnie skończyliśmy w USA prawie 90 letnią strukturę wzrostową, zaczętą na DJIA jeszcze 8 lipca 1932 roku? I znowu muszę podkreślić: nie doszukałem się sprzeczności tego oznaczenia z regułami i wskazówkami Teorii Fal.

Brak sprzeczności jeszcze nie oznacza, że to oznaczenie jest tym, wg którego rynki w USA będą się zachowywać. W TFE mówi się, że wszystko, co nie jest sprzeczne z regułami i wskazówkami, jest dozwolone. A tu można by oznaczyć cały układ inaczej, przyjmując jakąś sprytną formę wydłużenia fali III, która również byłaby poprawna. Konsekwencją takiego podejścia byłaby możliwość o wiele dłuższego trwania struktury wzrostowej, zaczętej w 1932 roku, po względnie szybkim zakończeniu korekty, którą zaczęliśmy szczytami z przełomu 2021/22 r. Nie żądam od Czytelnika przyjęcia tej „mojej” wersji liczenia fal w 90 letniej strukturze, dla mnie to raczej intelektualna prowokacja, mająca zmusić czytających do samodzielnego zastanowienia się nad tematem. Spory o to, czy właściwa jest „moja” wersja czy też jakiś dobrze narysowany układ wydłużeniowy zostawiam ortodoksom Teorii Fal. Oni uwielbiają je toczyć (wiem, bo prawie 20 lat temu sam lubiłem tak marnować czas J ), dla mnie są one w dużej części jałowe.

Dobrze, ale co z tego wynikałoby na przyszłość? Najprostszy wniosek jest taki, że Rynek Niedźwiedzia w USA, zaczęty w tym roku, może potrwać znacznie dłużej, niż powszechnie się sądzi. W zależności od tego, czy mamy koniec 90 letniej struktury czy „tylko” jest to koniec 13 letnich wzrostów, ten Niedźwiedź, korygujący wzrosty, może potrwać kilka, kilkanaście lat lub nawet kilka dekad. Jak „nisko” rynek może spaść? To wszystko zależy od tego, jaką formę przybierze to korygowanie wzrostów. Osobiście jestem zwolennikiem hipotezy, że czeka nas w USA co najmniej kilka lat ruchu „w bok”. Coś w stylu tego, co działo się na głównych indeksach w USA w latach 70-tych. Tu znowu posłużymy się wykresem indeksu DJIA:

Patrząc na wykres widzimy, że ruch w bok zdejmuje stosunkowo „niewielką” część wcześniejszych wzrostów. Statystycy rynkowi twierdzą, że typowa bessa w USA, której towarzyszy recesja, zdejmuje z indeksu S&P500 47% wartości, zanotowanej na szczycie. W obecnej sytuacji dawałoby to rejon 2550 pkt. Ostatnie 3 większe bessy tego typu na S&P500 zdejmowały  49 – 57,7%, możemy więc dość bezpiecznie założyć, że Byki będą hamować zapędy Niedźwiedzi w okolicach 40-60% zniesienia wartości szczytu SPX z początku tego roku, czyli w strefie 2900 – 1900 pkt, co zgrubnie odpowiadałoby poziomowi dna Covidowej paniki z 2020 roku (2192 pkt). I taka wersja wydaje mi się najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem: czekają nas teraz w USA lata ruchu w bok między Covidowym dnem a niedawnym szczytem.

A może jednak coś bardziej niedźwiedziego? Może coś typu Japonia po 1989 roku? Zwłaszcza, jeśli obowiązuje ta wersja końca 90 letniego impulsu wzrostowego?

O ile nie mogę do końca tego wykluczyć, to jednak uważam za zdecydowanie mniej prawdopodobne, nawet jeśli rzeczywiście gramy wersję końca 90 letnich wzrostów. Mamy pewne pozorne podobieństwa sytuacji między Japonią około 1989 r. a USA dziś, ale są one bardzo powierzchowne. Właściwie w odniesieniu do rynków akcji podobne jest tylko jedno: Japonia pod koniec lat 80tych i USA obecnie to rynki, na których „wszyscy chcą być”, co wynika z przekonania, że rynki te będą nadal oferować dużo lepsze od innych stopy zwrotu. To właśnie to przekonanie spowodowało, że rynek japoński był pierwszym na świecie, który otrząsnął się z szoku, wywołanego krachem w 1987 roku i powrócił do stabilnych wzrostów.

Ten 20 letni potężny trend spadkowy na Nikkei to efekt pęknięcia gigantycznej bańki nieruchomościowej na przełomie lat 80/90. Nie wiem, czy w ostatnich 100 latach była gdziekolwiek porównywalna skalą do japońskiej bańka nieruchomościowa. Dwa anegdotyczne przykłady, pozwalające sobie uświadomić jej rozmiar:

  1. W szczycie bańki same tylko grunty pod miastem Tokio kosztowały więcej, niż wszystkie grunty pod wszystkimi, razem wziętymi miastami i osadami w USA (oczywiście wszystko w ówczesnych cenach)
  2. Ceny nieruchomości wspięły się tak wysoko, że aby typowy Japończyk mógł nabyć mieszkanie „z dobrym adresem” na własność, musiał zaciągnąć kredyt hipoteczny na….50, a nawet 90 lat (były takie przypadki). Co ciekawe, niektóre banki oferowały takie właśnie kredyty, obciążające w teorii wnuki, jeśli nie prawnuki. Oczywiście nikt normalnie myślący nie zamierzał tak długo spłacać i banki też o tym wiedziały. Wszyscy grali na wieczny wzrost cen. Dominowało myślenie: kupię, parę lat pomieszkam i sprzedam, jednocześnie spłacając kredyt. Jeśli będę mieć szczęście, to mogę nawet zarobić na całej tej transakcji, bo taka była skala wzrostu cen w niektórych, najbardziej pożądanych rejonach. Nie należy się więc dziwić temu, co stało się z japońskimi bankami w latach 90-tych i szerzej, z japońskimi akcjami.

Nawet jeśli FED obecnymi podwyżkami stóp ostatecznie przekłuwa bańkę nieruchomościową w USA (w co wątpię), to daleko jej do japońskiej skali, trudno więc oczekiwać, by spadki indeksów miały przypominać te japońskie. W porównaniu do pierwszej dekady XXI wieku, amerykańskie instytucje finansowe nie weszły nawet w części w niepłynne derywaty oparte na cenach nieruchomości, w rodzaju ówczesnych CDO. Ludzie zazwyczaj dość dobrze przygotowują się do poprzednich problemów tak, jak generałowie są świetnie przygotowani do walki na ostatniej, zakończonej już wojnie. Jeśli w USA będzie więc w najbliższej przyszłości jakiś problem, to raczej nie na styku instytucji finansowych i rynku nieruchomości.

Znacznie bliżej tej japońskiej była niedawno pęknięta bańka nieruchomościowa w Chinach, ale nawet tam skala jej „odchylenia od normy” nie sięgała tak daleko. Podsumujmy tę pierwszą część:

– mamy dość poważne sugestie, że szczytami z przełomu 2021/22 r. zakończyła się 13 letnia fala hossy w USA.

– moim zdaniem najbardziej prawdopodobną formą korekty dla głównych indeksów USA będzie co najmniej kilkuletni ruch boczny, tzw. korekta płaska w terminologii TFE, a jej dna na S&P500 oczekiwałbym gdzieś w pobliżu dna Covidowej paniki z 2020 roku.

– trendy boczne mogą prowadzić do chwilowych naruszeń szczytów poprzedzających je fal wzrostowych (czyli niedawnych, zrobionych na przełomie 2021/22): taką właśnie sytuację mieliśmy np. na DJIA w 1973 roku, gdy 11 stycznia powstał szczyt na poziomie 1067 pkt , podczas gdy szczyt z 1966 roku to 1001 pkt.

Przejdźmy do krótszej perspektywy.

Nim zaczniemy, chciałbym przypomnieć pewne zasady działania czasu na rynku. Z racji powiększenia się ostatnio grona Czytelników uznałem, że trzeba ten temat odświeżyć. Zacytuję więc mój tekst sprzed roku:

Uwaga techniczna: cyfry na zielono na wykresach poniżej to tzw. stopnie słoneczne wg Ganna. Wyjaśnienie dla nie zorientowanych – Gann odkrył 3 mechanizm czasowy (oprócz sesji i dni kalendarzowych), wg którego porusza się rynek – tzw. stopnie słoneczne. Chodzi o kąt Ziemii na orbicie słonecznej w trakcie rocznego obiegu wokół Słońca względem początku układu, który przypada na Równonoc Wiosenną, 21 marca (w tym punkcie mamy 0 i 360 stopni w następnym roku).

Jest z tym określaniem stopni słonecznych pewien drobny kłopot – okrąg to 360 stopni, natomiast Ziemia obiega Słońce przez 365.2522 dni (stąd kalendarz 365 dniowy i co 4 lata rok przestępny 366 dni). Niestety orbita Ziemii wokół Słońca nie jest idealnie kołowa, czego efektem jest m.in. fakt, że pierwsze półrocze kalendarzowe trwa 181 dni, a drugie 184 dni, dlatego też nie da się przypisać do każdego dnia z prostej proporcji, że jest to kolejne 360/365 stopnia kątowego. Niemniej, dla okresów nie przekraczających ok. 90 dni można w miarę bezpiecznie przyjmować, że odległość w stopniach słonecznych między dwoma różnymi momentami czasowymi jest równa ilości dni kalendarzowych między tymi momentami. Jeśli np. odległość czasowa między dwoma ekstremami wynosi 82 dni kalendarzowe, to jest to również ok. 80-81 stopni słonecznych, zależnie od pory roku i tego, czy rok jest przestępny, czy nie.

Jeśli ktoś szuka czegoś darmowego i zarazem dokładniejszego do wyznaczania stopni słonecznych, mogę polecić np. program Ganzilla Artioma Kałasznikowa. To taki kombajn astrologiczny „pod Ganna”. Osobiście nie używam astrologii i nie potrafię powiedzieć nic o jej ewentualnej przydatności dla analizy rynków, dotyczy to także tej astrologii wg Ganna, ale Ganzilla ma wśród wielu swoich funkcji także możliwość określenia stopni słonecznych dla konkretnego dnia i stąd wzięło się moje zainteresowanie tym programem.”

Po tym niezbędnym wstępie, możemy przejść do meritum. Zacznijmy od wykresów kontraktów S&P futures emini, ES. Aby móc wszystko lepiej naświetlić, muszę wpierw sięgnąć do bliskiej przeszłości. Czytelnicy nie zapomnieli, mam nadzieję, o wspomnianej na początku wpisu replikacji 64?. Pierwszy wykres:

(Uwaga: na wykres wkradł się błąd. Niedawne dno powinno mieć wartość 3883.5 a nie 4883.5 pkt) Niejako przy okazji: te 164 dni kalendarzowe to zarazem 161 stopni słonecznych: szczyt wypadł na 284 stopniu, dno na 86 stopniu, w środku, pomiędzy tymi punktami mamy Równonoc Wiosenną czyli 0/360 stopni, dlatego działanie trzeba przeprowadzić tak:

(86 + 360) – 284 = 161 stopni.

Dlaczego to jest istotne? Oprócz tego, że jest to pochodna od 1.618, to pojawia się w formie replikacji na sesjach:

Szczyt z 16.08 wypadł 160 sesji od szczytu ze stycznia ’22.

Dobra, ale gdzie te replikacje 64? Służę uprzejmie: proszę zerknąć na zieloną cyferkę pod ostatnim dnem ES, tym z 5 września: 164 stopień słoneczny. A to jeszcze nie koniec. Zobaczmy, jak układa się względem siebie stosunek wzrostów od czerwca do sierpnia, do niedawnych, sierpniowo – wrześniowych spadków:

4327.5 – 3639 = 688.5

4327.5 – 3883.5 = 444

444/688.5 = 64.49%

Jeszcze mało replikacji 64? Oto kolejna: spadek od 4237.5 do 3883.5 to 64 świece na wykresie 6H (360 min). Nie będę tego pokazywał, kto chce, może sobie sprawdzić. Dobra, ale co to wszystko znaczy, zwłaszcza w odniesieniu do dna z 5.09?

Hmmm… niby wszystko OK, ale dno z 5.09 jest jednak słabe. Wystarczyło do sprowokowania ucieczki krótkich pozycji i wykreowania kilkusesyjnego odbicia, ale mam wątpliwości czy starczy sił na coś więcej. Brakuje tu sensownych układów na dziennych świecach.

Mamy teraz szansę na naprawdę mocne dno między 14 a 16 września, gdyby kontrakty ES zechciały w tym terminie jeszcze raz dotknąć poziomu dna z 5.09 (powiedzmy 3884 -3886). Idealnie, gdyby zrobiły to 15.09 – wtedy mamy 86 stopni słonecznych odległości od czerwcowego dna (17 czerwca to 86 stopień słoneczny), co by się ładnie rymowało z przedziałem 3884-3886, a jednocześnie w tym dniu wypada też 64 sesja od czerwcowego dna, co z kolei dawałoby ładną rymowankę z opisanym wyżej stosunkiem 64.49%. Takie dno byłoby bez porównania silniejsze od tego niedawnego, z 5 września. Tylko czy ono powstanie? Nie raz już obserwowałem, jak takie wcześniej wyliczone, potencjalnie mocne punkty nigdy się nie materializowały, więc nauczyłem się ostrożnie do nich podchodzić. Dopóki nie zobaczę tego w rzeczywistości wraz z odpowiednią reakcją rynku, traktuję to jedynie jako zbiór ciekawych cyferek, nic więcej.

Niezależnie od tego, jak rozegra się sprawa z dnem z 5.09 na ES, w krótkim do średniego terminie w USA wiatr zdaje się teraz wiać w plecy Byków. Dlaczego? Odpowiem nie wprost – proszę spojrzeć na poniższy wykres (za Sentimentrader):

W zeszłym tygodniu inwestorzy, posiadający 50 lub więcej kontraktów (czyli uważani za Dużych, na ogół instytucjonalnych) otworzyli prawie pięć milionów opcji put (zyskujących w przypadku spadków cen akcji). Co ważniejsze, wydali na te opcje aż 8,1 miliarda dolarów. To prawie dwa razy więcej niż w jakimkolwiek innym tygodniu w ciągu ostatnich 22 lat! Im niżej jest niebieska linia, tym więcej wydali na puty. Jak widać na wykresie, spadła do rekordowo niskiego poziomu. Mamy więc Instytucje, gotowe płacić duże premie za opcje put i robiące w panicznym stylu zabezpieczenia przed spadkami. Co ciekawe, to zachowanie Instytucji w ogóle nie jest odzwierciedlane przez VIX.

Najprawdopodobniej większość tych nowo otwartych opcji put ma dłuższy czas do swego wygaśnięcia, stąd brak reakcji VIX na powyższy wykres. Możliwe też, że w jakiejś części są to opcje na akcje, nie wchodzące w skład indeksu S&P500. Fakt pozostaje faktem: instytucje w panicznym trybie zabezpieczają swoje pozycje tak, jakby zarządzający w bliskiej przyszłości spodziewali się szybkich spadków, wręcz krachu.

Dodajmy do tego niski odczyt nastrojów wśród zarządzających, mierzony przez NAAIM Exposure Index:

I podobny w wymowie wykres różnicy Byki – Niedźwiedzie w ankiecie AAII

I mamy obraz wyraźnie niedźwiedzich nastrojów. Te nastroje sugerują mały obecnie potencjał Niedźwiedzi do sprowadzania cen niżej i możliwość pozytywnego zaskoczenia ze strony Byków.

Także polski WIG 20 zrobił w tym tygodniu dno i dynamicznie odbił się w górę. Zrobił to pod koniec przedziału czasowego 5- 7.09, jaki mi wychodził z analiz, które opublikowałem na Twitterze 1 września. Nie piszę tego po to, by się chwalić, jaki jestem dobry. Raczej po to, by pokazać, że w pewnym bardzo ograniczonym zakresie, dzięki Kairos czasami da się prognozować zachowanie rynków.

Mamy tu nie najgorsze rymowanki na sesjach:

Dno 7 września powstało 69 sesji od szczytu z 31 maja br., na który to dzień przypada w tym roku 69 stopnień słoneczny, jest też rymowanka 164 sesji od szczytu z 13 stycznia ze 165 stopniem słonecznym, wypadającym 7 września, oraz rymowanka 36/38 (różnica 2 jednostek jest tu maksymalną dopuszczalną) 38 sesji między dnem z 14 lipca a 7 września, co się rymuje z częściami setnymi w minimum z tego dnia (1431).36 pkt.

Podobnie rzecz wygląda na dniach kalendarzowych: rymowanka 281 dni z dnem (18)81.(02) pkt oraz 330 dni od szczytu z października 2021, rymujące się z (14)31(36).

Wreszcie mamy też 97 tygodni od dna z końcówki października 2020 (14)96.(76)

W uzupełnieniu, już bez wykresu dodam tylko, że na wykresie 6H (360 min) ostatni spadek z 1763.25 do 1431.36 trwał 32 świece (rymowanka 31/32)

Gdyby to jeszcze, jak w przypadku S&P 500 emini, łapało jakieś ładne rymowanki z proporcjami ruchów względem siebie, można by już ostrożnie odtrąbić trochę poważniejsze dno. Ale mimo sporej gimnastyki, niestety nie znalazłem niczego takiego. Wniosek: będziemy wkrótce jeszcze mocno testować siłę dna z 7.09, z możliwością jego pewnego, raczej niewielkiego pogłębienia. Zresztą nie trzeba do tego wniosku aż dużej analizy układów czasowych. Wystarczy trochę więcej doświadczenia z obserwacjami zachowania Wstęgi Bollingera:

Proszę zauważyć, jak gwałtownie do niedawna opadało dolne ramię Wstęgi. Ostatnie 3 dni wzrostów zaledwie gwałtownie zmieniły kierunek Wstęgi na poziomy. Byki potrzebują teraz poważniejszej zmiany tego kierunku na kierunek do góry i zawężenia Wstęgi w stosunku do obecnego dużego rozwarcia, a to osiągane jest najczęściej poprzez ruch w bok o niewielkiej amplitudzie, zwany konsolidacją. Myślę, że dobrym modelem tego, co nas teraz czeka w najbliższej przyszłości jest fragment wykresu z listopada i grudnia 2021, zaznaczony zielonym kółkiem. O ile moim zdaniem WIG20 najgorsze ma chwilowo za sobą na jakiś czas, to Byki jeszcze nie wyszły z lasu na równinę i nie bardzo mają jak rozwinąć skrzydła. Niemniej podtrzymuję zdanie, że jesień na rynkach będzie należeć do Byków. Ale w dłuższym terminie WIG20 spadnie jeszcze niżej – idziemy jako Polska w kierunku recesji. I teraz nie jest to zapowiadane już tylko przez „ezoteryczne” odwrócenie krzywej dochodowości, jak to miało miejsce przez ostatnie ponad pół roku, ale przez wskaźnik ekonomiczny jak najbardziej mainstreamowy: ostatni odczyt PMI dla polskiego przemysłu to poziom 40 pkt. Przypomnę, że rozwojowy PMI to odczyt powyżej 50 pkt.

2023 rok nie będzie łatwy.

Już jesień bliska
czy to wszystko jest życiem
małej cykady

Buson (ze zbioru Tsue-mo tsuchi, 1752)

Written by songmun

10 września 2022 at 22:30

Nie tylko o ropie naftowej

32 Komentarze

Będzie nie tylko o ropie, ale od ropy wypada jednak zacząć.

Notowana na NYMEX’ie ropa Light Crude CL (wykres kontynuacyjny, najbliższy, frontowy kontrakt czyli tzw. CL1) połamała układ, który poprzednio tu opisywałem. Jeśli dobry układ z szansą na odwrócenie dotychczasowego ruchu jest łamany, to zazwyczaj z jednego z dwóch powodów:

  1. Rynek chce iść znacznie dalej w dotychczasowym kierunku (w tym przypadku w dół)
  2. Wkrótce pokaże się jeszcze mocniejszy układ z potencjałem odwrócenia kierunku ruchu

O ile nie mogę na dziś do końca wykluczyć, że powodem jest punkt 1, to piątkowe zachowanie cen ropy jak na razie sugeruje, że jest przypadek z punktu 2, który pojawił się właśnie w ten piątek.

W piątek, 5.08.2022, rynek najprawdopodobniej zakończył spadek klasycznym squaring 1:1 wg Ganna w układzie dziennym. W ciągu około 38 sesji cena baryłki spadła o 36.67 USD.

W rzeczywistości jest to nawet nieco mniej niż 38 sesji, więc squaring jest dokładniejszy.

Poniżej przykłady układów czasowych, ładnie rymujących się z cenami :151 dni i (130).50 USD/barr i 284 dni z ceną 85.(41) – w nawiasach podałem części nieistotne dla rymowania. Jest tych przykładów więcej, dałem tylko 2 by nie zaciemniać obrazu:

Mamy tu też ładny, dość rzadki przykład rymowania stopni Square of 9 Ganna z procentową wielkością zniesienia – rymowanka 63/64:

Dodatkowo, już bez wykresu: Od szczytu 130.50 USD do minimum z 5.08 mamy 377 (liczba Fibonacci’ego) stopni Square of 9, a od szczytu z 14 czerwca (123.68 USD/barr) do tego minimum jest 322 (liczba z szeregu Lucasa) stopnie Square of 9. Kto nie wierzy, może sam sprawdzić, wyciągając odpowiednie pierwiastki kwadratowe z cen w tych ekstremach, odejmując od nich analogiczny pierwiastek z minimum z 5.08 a potem mnożąc otrzymany wynik razy 180 stopni.

Dlaczego tak zajmuję się ostatnio ropą naftową? To akurat proste: ropa i ropopochodne są obecnie jednym z najistotniejszych czynników, kształtujących inflację w USA i FED bacznie obserwuje zachowanie ich cen. A wiele wskazuje na to, że wczesną jesienią, w sezonie wzmożonego popytu ze strony rafinerii na półkuli północnej, ceny ropy naftowej i ropopochodnych mogą przyprawić tak FED jak i zresztą prawie cały świat o ból głowy.

Na rynku ropy mamy obecnie walkę kilku sprzecznych czynników fundamentalnych: oto na światowy rynek dociera kilka milionów baryłek ropy dziennie mniej (rosyjskie sankcje), ale za to administracja Bidena, świadoma odwrotnej zależności cen paliw i popularności prezydenta i rządu, w trybie przedwyborczym (midterm elections 8 listopada) uwalnia jak szalona do października amerykańskie rezerwy ropy, głównie tzw. „kwaśnego” gatunku, preferowanego przez rafinerie, w ilości ok. 1 mln baryłek dziennie (mniej więcej tyle produkuje np. Angola), co przyczynia się do gwałtownego spadku tychże rezerw. Pokazują to 2 poniższe wykresy, pierwszy w krótszym przedziale czasowym (dwa poniższe wykresy od Javier’a Blas’a):

Drugi, od 1982 roku, na którym widać, że ta interwencja na rynku ropy odbywa się na skalę największą od 40 lat:

Z kolei OPEC+ zadrwił sobie z oczekiwań prezydenta Bidena i podniósł kwoty wydobycia o 100 tysięcy baryłek/dobę, czyli o ilość prawie bez znaczenia.

Do tego jeszcze wzrost gospodarczy na świecie wykazuje powolne oznaki słabnięcia….

Niezła mieszanka, prawda? Nie mają łatwo analitycy fundamentalni na rynku ropy z wyważeniem oddziaływania wszystkich tych czynników. Jeśli o mnie chodzi, to wsparty wszystkimi powyższymi wykresami jestem zdania, że w średnim i dłuższym terminie rozwijające się spowolnienie gospodarcze zadecyduje o ruchu cen ropy w dół, ale nadchodząca jesień będzie jeszcze należeć do Byków, wspomaganych wzmożonym popytem ze strony rafinerii przed zimowym sezonem.

Uwaga końcowa do powyższej części wpisu, kierowana do co bardziej gorącogłowych: tu jeszcze nie ma miejsca do otwierania długich pozycji na ropie naftowej. Ale na dokładniejszą obserwację rynku, z gotowością do otwarcia długiej pozycji w przypadku pojawienia się sensownego setup’u, po obronie minimum z 5.08, miejsce jest jak najbardziej. Jednocześnie, gdyby rynek raczył w najbliższych dniach w mocnym stylu połamać to minimum… chyba nie muszę wyjaśniać, co to będzie oznaczać?

Skoro ma być nie tylko o ropie, to trzeba przejść do innych tematów.

Panowie z Sentimentrader.com nie tak dawno temu zwrócili moją uwagę na jeden interesujący wskaźnik: procent akcji w indeksie S&P500, znajdujących się powyżej swoich  prostych, 50 sesyjnych średnich 50SMA. Z ich badań wynika, że wskaźnika tego można z bardzo dobrym skutkiem użyć jako dość szybkiego potwierdzenia, że mamy do czynienia z nową hossą. Twierdzą oni mianowicie, że jeśli wskaźnik wpierw spadnie poniżej wartości 10% (czyli mniej niż 50 spółek z indeksu SPX jest powyżej swojej 50SMA), a następnie w szybkim tempie, wprost z owego dołka wyjdzie on powyżej 90%, to jest to potwierdzeniem rozpoczęcia nowej fali hossy w USA. Ich badania wskazują, że od 1950 roku taki układ nigdy nie dał błędnego sygnału. Wskaźnik zainteresował mnie na tyle, że postanowiłem go włączyć do swojego arsenału, badając przy okazji inne jego cechy – zaciekawiło mnie samo zejście wskaźnika poniżej 10%. Od 2009 roku (na taki czas wskaźnik ten jest dostępny na portalu Tradingview) zejście wskaźnika do tej wartości zdarzyło się zaledwie 8 razy, ostatni raz w połowie czerwca tego roku i jak dotąd zawsze zapowiadało co najmniej poważniejsze odbicie. W niektórych wypadkach (np. „grecka” korekta z 2011 roku) zejście wskaźnika poniżej 10% w sierpniu 2011 nie sygnalizowało końca spadków, a jedynie koniec najsilniejszej ich fazy – właściwe dno na S&P500 w październiku 2011 powstało z dywergencją wskaźnika i indeksu – towarzyszyła mu nieco wyższa niż w sierpniu procentowa ilość cen akcji powyżej swojej średniej 50 SMA. Niestety nie mam dostępu do wcześniejszych danych tego wskaźnika, a przydałoby się przeanalizować jego zachowanie w bessach 2000 – 2002 i 2007 – 2009.

Poniżej wspomniany wskaźnik:  % spółek z indeksu SPX, notowanych powyżej swoich 50 sesyjnych średnich z mojej bazy danych, niestety tylko od 2018 roku, na tle indeksu S&P500 (czerwona linia):

i w zbliżeniu

Wskaźnik wydaje się współgrać z moją intuicją sprzed paru tygodni, jak dotąd dobrze potwierdzaną przez rynek, że dnem z 17 czerwca, a więc ostatniej sesji przed Letnim Przesileniem, zaczęliśmy w USA odbicie większe od wszystkich dotychczasowych, licząc od początków 2022 roku.

Sam indeks S&P500 jest już obecnie dość wyraźnie (jak na bessę) wykupiony – RSI osiągnął niedawno wartość ponad 65 pkt., co w warunkach bessy odpowiada strefie wykupienia:

Przypomnę, że niektórzy praktycy RSI sugerują stosowanie przy tym oscylatorze zamiast oryginalnych wartości, określonych przez Wildera jako 70/30 pkt., przesuniętych stref wykupienia / wyprzedania: 80/40 w hossie (zwłaszcza silnej hossie na akcjach) i 60/20 pkt. w bessach. Osobiście zgadzam się z tym podejściem i chętnie go używam.

Sam S&P 500 zbliża się do istotnego oporu, tworzonego przez szczyt z początków czerwca, jednocześnie zmagając się z medianą (środkową linią) czerwonych Wideł Andrewsa

Układ ten wskazuje na zmęczenie wzrostami. Prawdopodobnie szczyt z początku czerwca okaże się zbyt mocnym oporem, by indeks mógł go już teraz wyraźnie pokonać „z marszu”, choć nie mogę wykluczyć chwilowego (na 1-3 sesji) jego pokonania. Moim zdaniem czeka nas wkrótce korygujący spadek na tym indeksie, prawdopodobnie co najmniej do dolnego ramienia tych czerwonych Wideł, ale nie powinien on sięgnąć aż do poziomu dna z 17 czerwca. Wg mnie nadal jesteśmy tu we wzrostowej korekcie spadków z pierwszego półrocza br. i myślę, że będziemy w niej do października. Co nie znaczy, że wszystko będzie odbywać się w prostym schemacie wzrostowym – korekty spadków czasami bardzo mocno bujają góra – dół, a procent spółek w indeksie S&P500 powyżej swoich średnich 50 sesyjnych powinien spaść wyraźnie poniżej wartości 50% nim SPX ruszy ponownie w górę.

Nasz, polski WIG20 sprawuje się bez porównania gorzej. Z grubsza potwierdził moją hipotezę z momentu tworzenia wpisu pt. „Obrona luki trwa” i nie spadł jakoś szczególnie poniżej 1652 pkt., zatrzymując się na poziomie 1601 pkt., skąd wyprowadził niemrawe odbicie:

ale tak naprawdę od czerwca trwa tu ruch donikąd, przybierający kształt rozszerzającego się trójkąta. Wygląda to niestety na formację przeczekania wzrostów w USA przez polskie Niedźwiedzie po to, by wyprowadzić mocniejsze spadki WIG20 w chwili opisanej przeze mnie wyraźniejszej korekty wzrostów indeksu S&P500, zaczętych 17 czerwca, której wkrótce się spodziewam. I chyba bez zejścia WIG 20 w pobliże okolic dna z końcówki października 2020 roku (1496 pkt) się tu nie obejdzie. Czyżby kolejny spadek do tej zielonej linii trendu był konieczny do wyprowadzenia czegoś większego w górę przez Byki, jak to było już 2 razy w tym roku?

Układy czasowe sygnalizują, że szczyt WIG20 z 1 sierpnia 1736.47 pkt., może być istotniejszym, niż nam się to dziś wydaje – rymowanki 138 sesji z 1736.(47) (plus minus 2 jednostki jest w porządku) oraz 284 sesji z (2187).85 są całkiem ładne:

gdy tymczasem w niedawnym minimum, 1601.32 pkt, nie pojawia się nic szczególnego.

Podobnie dni kalendarzowe – tu z kolei ładna rymowanka 62 dni ze szczytem z 31 maja (18)62.(95):

Uwaga techniczna – w przypadku rymowanek w nawiasy zamykałem części nie rymujące się

To wszystko na dziś ode mnie.

Żaby wołają
noc – by świtem wstawała
dzień – by już zmierzchał

Buson (ze zbioru Busonkushu, 1784)

Written by songmun

7 sierpnia 2022 at 22:50

Napisane w Uncategorized

Tagged with , , , , , ,

Byki na ropie nie powiedziały ostatniego słowa…

12 Komentarzy

Dzień dobry.

Wbrew temu, na co liczyłem, nie uda mi się dziś zrobić pełnowymiarowego wpisu. Są duże szanse, że będę mógł taki zrobić na początku sierpnia. Na dziś coś krótszego, co nie znaczy, że mniej ciekawego

Dawno nie pisałem tu o ropie naftowej. Tymczasem dno ropy z 14 lipca br. na Nymex’ owym Crude Oil futures (90.56 USD/barr) jest nadzwyczaj ciekawe. Dużo w nim rymowanek ceny z czasem, tak na sesjach jak i na dniach kalendarzowych:

Najważniejszym potwierdzeniem ważności tego dna i sygnałem, że ruch od 130.50 do 90.56 to już zamknięta struktura korekcyjna, jest rymowanka: (90).56 czyli 56 setnych z tej ceny ze 158 sesją i dodatkowo z faktem, że stosunek rozmiaru tej korekty do wcześniejszej fali wzrostowej, zaczętej w grudniu 2021 z poziomu 62.43 USD to 58.67%. Jeśli chodzi o inne rymowanki (squaringi), to w nawiasy zamknąłem nieistotną część ceny, dzięki czemu dużo łatwiej zauważyć, co się z czym tu rymuje.

W ciągu ostatnich 20 lat ropa Crude często robiła szczyty w okolicach czerwca/początku lipca i wchodziła w korektę:

 ale wcześniej, w latach 1981 – 2011 często w czerwcu/lipcu zaczynała kolejną falę wzrostową. W obecnej sytuacji ten wzór sezonowy wydaje się najlepiej tu pasować:

Z tego wynika, że atak Byków na marcowe maksimum 130.50 USD/barr w najbliższym czasie (na jesień?) staje się bardzo prawdopodobny….

Wypożyczyłem mój dom
Od owadów
I zasnąłem.

Issa

Written by songmun

24 lipca 2022 at 17:06